Rowerami do Lizbony, dzień 22. Setka na zepsutym kole
Ten poniedziałek jest dla nas nieco inny - nie mieliśmy wolnej niedzieli od jazdy, więc nie było tyle regeneracji. Jednak do Lizbony mamy już niedaleko więc ruszamy, aby dotrzeć tam na wyczekiwany odpoczynek!
Startujemy o 6.00, słońce już wschodzi, ale temperatury nas zaskakują. Jak to powiedział Górnik – nawet na Nordkapp było cieplej. 14-stopniowy chłód doskwiera nam przy pierwszych kilometrach, a szczególnie na zjazdach… Jednak wskutek tego później mamy świetne warunki do jazdy, kiedy pogoda się nieco ociepla.
Grupa przemierza górki i doliny, a gdzieś na trasie sam jedzie nasz techniczny. Kuba ma misję specjalną: szuka, gdzie by tu można było naprawić bębenek piasty w kole o. Tomka, które w tym celu przekręcił do swojego roweru. Nasz niezawodny techniczny jedzie aż 100 km sam na zepsutym kole, a po drodze spotykamy go dwa razy, podczas gdy dogania grupę.
Kuba po trzeciej próbie znalezienia pomocy przy naprawie trafia na specjalistę. David, któremu udaje się zregenerować koło – bardzo dziękujemy i pozdrawiamy!
Kuba dołącza do nas na ok. 110. kilometrze, już po długiej przerwie, na której była Msza Święta, obiad i spanie – i to długie spanie, ponieważ ze względu na duże upały, nasz postój wydłużyła się z dwóch aż do 3 godzin, gdyż jechanie w tak ekstremalnej temperaturze nie miało najmniejszego sensu.
W miarę wypoczęci ruszamy dalej. Teraz jedzie się już bardzo dobrze, chłodny wiaterek pomaga nam przetrwać. W połowie dystansu robimy bidonówkę, na której Tomek Chmiel zaskakuje wszystkich i wyciąga arbuza dla grupy, którego tachał dla nas ze sklepu przez 25 km.
Jedziemy, są duże wzniesienia, ale też strome zjazdy. Kolejne 25 km wskakuje szybko na licznikach, więc o. Tomek postanawia jechać dalej, przekonując, że „co zrobimy dziś, to nasze”.
Ostatni odcinek mija sprawnie – jest chłodno i z ekstremami, a widoki pięknych portugalskich pagórków z nietypową dla nas roślinnością i zachodem słońca tylko dodają sił. Pod koniec nawet Manuela przejmuje prowadzenie grupy i ostatecznie kończymy po 180 km w wiosce, w której rozkładamy się na nocleg na placyku. Jest kranik z wodą, jest super!
Karolina Nizio
Bilans dnia:
- dystans: 181,4 km
- czas jazdy: 8:43:03
- średnia prędkość: 20,8 km/h
- suma przewyższeń: 1 884 m
- maksymalne przewyższenie: 898 m
- średnia temperatura: 31° C
Nocleg: Atalaia, Portugalia