Rowerami do Lizbony, dzień 27. Lizbona po raz ostatni…
Ostatni dzień przed wyprawą do Madrytu.
To czas na regenerację, wypoczynek, przygotowanie sprzętu i porządki. Dlatego też każdy może według swojego uznania zagospodarować każdą minutę.
Niektórzy wstają wraz z pianiem koguta, inni wybudzają się chrapaniem kolegi, jeszcze inni śpią snem sprawiedliwego do 11.00.
Pół godziny przed południem mamy spotkanie organizacyjne z o. Tomaszem, następnie idziemy na Mszę Świętą. Tym razem jesteśmy w zwiększonym gronie. Przeżywamy Eucharystię z Miquelem – naszym gospodarzem, jego żoną, córką i podopiecznymi oraz z warszawską grupą młodzieży, z którą dzielimy miejsca noclegowe i lodówkę.
Po Mszy ciąg dalszy… dla niektórych snu, dla innych – serwisu rowerowego. Manuela, Ania i Wojtek oraz nasi Nowożeńcy zwiedzają zamknięty klasztor Hieronimitów. Damian zalicza trzeci stadion w Lizbonie i kupuje pamiątki dla swoich bliskich. Karolina, Tomek i Filip zwiedzają oceanarium.
Mamy czas na zakupy, pakowanie sakw i sprzątanie ośrodka. Szymon częstuje nas zupkami, które od dnia wyjazdu z Polski zachował w swoich sakwach aż do tej pory.
Planujemy pójść wcześniej spać, by w pełni sił przed świtem i pobudką koguta rozpocząć jutrzejszy dzień – dzień wyjazdu do Madrytu, by stamtąd wrócić autokarem do Polski.
Kinga Pawlak