7 sierpnia| NINIWA Team

Rowerami do Lizbony, dzień 28. W drogę do Madrytu!

Nadchodzi ten dzień, kiedy musimy opuścić naszą upragnioną dotychczas Lizbonę, gdzie odpoczywaliśmy bez granic. Wąskie uliczki, tłumy rozradowanych ludzi, śpiewy w komunikacji miejskiej, spotkania z papieżem – to wszystko żegnamy... albo tak nam się tylko wydaje, bo już po 300 metrach Maurycemu strzela dętka…

Warunki do jazdy są idealne, ale nie na wszystko mamy wpływ i dopiero o 5.15 ruszamy dalej, kiedy to Maurycy po 1,5 km łapie kolejna dętkę! Aj, chyba Maurycy nie chce zostawiać swojej dziewczyny Asi i woli zostać w Lizbonie.

Techniczni dzielnie łatają dętkę, a tu pach… Dętka nawet nie założona i strzela znów! Cała opona rozdarta, wszystko wskazuje na to, że Maurycy tymczasowo zostaje w Lizbonie. Godzina 6.00 – jedziemy dalej!

Wreszcie nabijamy kilometry, wykorzystując w miarę chłodne poranne godziny. Zatrzymujemy się na stacji ok. 50. kilometra. Drugi dystans robi się coraz cieplejszy, ale nie poddając się jedziemy dalej i na 95. km robimy półgodzinną przerwę na zakupy na obiad, ale mkniemy dalej. Teren może nie jest płaski, ale górki na razie nie są dla nas największym utrapieniem – gorzej z upałem…

Temperatury w słońcu wynoszą ok. 45 stopni, woda w bidonach wręcz się gotuje. Śmiejemy się, czy ktoś nie ma czasem na wierzchu herbaty do zaparzenia. Po drodze zatrzymujemy się przy stoisku z owocami z powodu złego samopoczucia Maćka, gdzie Tomek ponownie kupuje dla wszystkich w poczęstunku arbuza i robi nam tym ogromną przyjemność.

Ten dystans jest dość ciężki. Niestety Magda, która postanowiła dołączyć do nas na te trzy dni, źle się czuje i postanawia po ciężkiej jeździe odłączyć się od nas na przerwie obiadowej, kiedy to na licznikach wybija 140 km.

Przy okazji obiadu udaje nam się złapać zimny wąż z wodą, wszyscy z chęcią z niego korzystamy! Kręcimy dalej, ale po chwili znów zatrzymujemy się po drodze, ponieważ tym razem Manuela źle się czuje – temperatury robią swoje.

Jędrek także dostaje w kość, ale udaje nam się dostrzec do sklepu na 189. kilometrze w miasteczku, w którym później szukamy gospodarzy. Pierwszy strzał – przyjęli nas! Jest woda, winogrona z ogródka, którymi nas częstują, więc szybkie ogarnianie i pora spać, bo czeka nas pobudka o 3.30! Maurycy dociera do nas po 22.00.

Karolina Nizio


Bilans dnia

  • dystans: 191,34 km
  • czas jazdy: 8:45:07
  • średnia prędkość: 21,9 km/h
  • suma przewyższeń: 1 360 m
  • maksymalne przewyższenie: 419 m

Nocleg: Estremoz, Portugalia

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl