Człowiek pod lupą, cz. 3/4. Emocje
Dziś o emocjach. A czemu nie piszemy „psychologia”, „psychika”? Czemu w festiwalowej grze „Buduj Arkę” nie zachęcamy do zaglądania wgłąb […]
Dziś o emocjach. A czemu nie piszemy „psychologia”, „psychika”? Czemu w festiwalowej grze „Buduj Arkę” nie zachęcamy do zaglądania wgłąb swojej psychiki? Z tego samego powodu, dla którego nie zachęcamy początkującego atlety do zrobienia triatlonu Ironmana, albo przedszkolaka do rozwiązywania całek matematycznych.
Sfera psychiczna to bardzo delikatne miejsce w naszym życiu. Zranione ciało się odbudowuje, ale rany psychiczne potrafią nas męczyć całe życie. Rozwijanie swojej psychiki to bardzo wrażliwy proces i ogromną rolę odgrywają tu rodzice i wychowawcy na etapie dzieciństwa i młodości. Gdy w młodzieżowym wieku lub w dorosłości chcemy poznać lepiej swoje wnętrze, niezbędne jest dobre prowadzenie fachowca. Tak samo jak z jakąś fizyczną dolegliwością udajemy się do lekarza, czy z usterką w samochodzie najczęściej lądujemy u mechanika, tak poznaniu siebie najczęściej towarzyszy psycholog lub terapeuta. I nie oznacza to od razu, że jesteśmy wariatami!
Sfera psychiczna człowieka to chyba największe tabu ze wszystkich wymienianych w tym cyklu sfer. Często ją ignorujemy, bo jest najbardziej ukryta. Nawet praktyki religijne dają nam poczucie wychodzenia z duchowością na zewnątrz i jest to bardziej namacalne pod pewnym kątem. Poza tym, boimy się, że jeśli coś naszej psychice nie gra, to sami o sobie będziemy mieć myślenie jak „wariacie”, nie mówiąc już o postrzeganiu przez inne osoby. Dlatego kamuflujemy swoje braki i potrzeby, ignorujemy je, nie uświadamiamy ich sobie, ale to droga bardzo błędna. Dlaczego? Bo ta sfera wpływa na wszystko, co robimy. Czy umiemy ją kontrolować, czy raczej jest naszym wrogiem?
Pierwsze pytanie – jak się czujesz?
Tak jak w rozwoju ciała warto rozpocząć od rozciągania się i podstawowych ćwiczeń, a w sferze intelektu od czytania, rozmawiania, szukania wiedzy i rozwiązywania zagadek logicznych, tak w psychologii takim fundamentem są emocje. Nauka rozpoznawania naszych emocji to nie taka łatwa rzecz. „Jak się czujesz?” – co odpowiadamy na takie pytanie? Zazwyczaj „w porządku”, albo „normalnie” czy „dobrze”. To w języku emocji to samo co dziecko mówiące „mama”, „tata”, „to”. Nie chcemy posługiwać się tak prostym językiem. W anglojęzycznej kulturze ludzie witają się przez „how are you?” (jak się masz?). To nie jest nawet próba dowiedzenia się, jak realnie czuje się dana osoba, ale zwykłe zagajenie. Gdy ktoś próbuje odpowiedzieć Amerykaninowi, jak w rzeczywistości się czuje, ten może poczuć się zbity z tropu, bo nie o taką rozwlekłą odpowiedź mu chodziło.
Czy potrafisz w każdej chwili swojego życia, na konkretne pytanie „co teraz czujesz?” odpowiedzieć równie precyzyjnie?
Czuję zaniepokojenie. Dlaczego mnie o to pytasz?
Czuję się taka szczęśliwa! Ciągle myślę o moim chłopaku.
Czuję złość. Zdenerwowałem się na nauczyciela, bo potraktował mnie niesprawiedliwie.
Czuję spokój i błogość. Nic mnie nie rozprasza. Wokół mnie – piękna plaża i widok na morze.
AAaa! Boję się! Nie zagaduj mnie! Za tobą jest wielki pająk!
Śmieszne? 🙂 Może trochę tak, ale język emocji to bardzo ważny element naszej komunikacji. Jeśli nie będziemy wiedzieć, co sami czujemy, ciężko będzie nam wykazać się empatią w stosunku do innych. Nie zrozumiemy procesów, jakie mogą zachodzić u rozmówcy i będzie tworzyć się konflikt. Ba! Nie umiejąc nazwać swoich emocji, nie będziemy wiedzieć, dlaczego sami zachowujemy się tak, czy inaczej.
Drugie pytanie – skąd się to bierze?
Nazwanie emocji to pierwszy krok w poznawaniu swojego wnętrza. Jeśli informatyk – serwisant nie zna nazw części i nie potrafi nazwać mechanizmów działania komputera, nie będzie w stanie zdiagnozować przyczyny usterki. Tam samo w aucie. Tak samo sprawa ma się do człowieka. Nasze emocje są reakcją na coś. Na jakiś bodziec, zdarzenie, albo potrzebę. Drugie pytanie, jakie sobie zadajemy, gdy nazwiemy odczuwaną emocję, to „co sprawiło, że czuję właśnie to i to?”. Zawsze jest jakaś przyczyna. Może odkryjesz, że zdenerwowałeś się, czujesz złość na kogoś, ale tak naprawdę powodem twojego wkurzenia jest twoje zbytnie przejmowanie się czyjąś opinią, albo osobista niepewność? Eureka! Właśnie odkryłeś prawdziwą żyłę złota! Jak to? Mój problem to bogactwo? Można tak powiedzieć. Kop więcej i głębiej, a okaże się, że rozwiązałeś swój problem i pozbyłeś się życiowej trudności! Odtąd będzie ci w życiu prościej.
Brzmi prosto, ale poznawanie siebie i rozwiązywanie problemów emocjonalnych i psychicznych to ogromna harówa. Często większa niż najtrudniejsze ćwiczenia fizyczne. Gdy poznasz siebie lepiej, często zaśmiejesz się na myśl o swoich niedoskonałościach, wrzucisz na luz, a także nauczysz się panować nad ciałem odreagowującym emocje. Oczywiście twoje „wykopaliska” nie muszą dotyczyć tylko przyczyn złego samopoczucia. Szukaj tego, co daje ci radość. Gdy to odkryjesz, będziesz mógł częściej robić rzeczy, które cię uszczęśliwiają. Być może wybierzesz dzięki temu dobry zawód w przyszłości?
To jak? Co teraz czujesz?
Krzysztof Zieliński
Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.