Kopia Obrazu Matki Bożej Kodeńskiej na Zjeździe NINIWY
Podczas zbliżającego się Zjazdu NINIWY w Zahutyniu weźmiemy udział w Peregrynacji kopii Obrazu matki Bożej Kodeńskiej. Obraz na co dzień […]
Podczas zbliżającego się Zjazdu NINIWY w Zahutyniu weźmiemy udział w Peregrynacji kopii Obrazu matki Bożej Kodeńskiej. Obraz na co dzień znajduje się w sanktuarium w Kodniu, gdzie przyjeżdżają rocznie dziesiątki tysięcy pielgrzymów, żeby się modlić.
Świadectw uzdrowienia po modlitwie przed cudownym obrazem jest bardzo wiele. Oto jedno z nich:
Luboń /k. Poznania, 18.01.2015
Czcigodni Ojcowie!
Kwiecień 2013 roku będę pamiętał do końca moich ziemskich dni. Przebywałem wtedy, ciężko chory, w szpitalu. Zdiagnozowano udar krwotoczny śródmózgowy. Przebywając w szpitalu, niepewny jutra, otrzymałem od syna obrazek Matki Bożej Kodeńskiej, który on z kolei dostał od księdza, będącego u nas na kolędzie rok wcześniej. Do dzisiaj pamiętam słowa syna: „Módl się do Niej. Ona Ci pomoże”. I tak też się stało.
Po wypisaniu do domu, nastąpił czas wizyt kontrolnych u lekarzy, półrocznej, trudnej rehabilitacji i… osobistych rekolekcji. Pociechy i ratunku szukałem w modlitwie. Codziennie odmawiałem różaniec, modliłem się na Mszy św., przyjmowałem Komunię. To co wtedy się ożywiło trwa do dzisiaj. Jedna pani doktor powiedziała, że „był pan pod dobrą opieką aniołów”, a ja wiem, że czuwała nade mną i uzdrawiała Matka Bożą Kodeńska.
Ostatni lekarz u którego byłem, widząc moje ozdrowienie przyznał w zaufaniu, że – w oparciu o wyniki badań – spodziewał się guza mózgu lub nowotworu. Ostatnio przeprowadzane badania (rezonans magnetyczny) wykluczyły to, co jeszcze bardziej przekonało mnie, że cuda się zdarzają.
Mój Tata wyznał, że rodzina ufundowała mi wózek inwalidzki, z którego nigdy nie musiałem skorzystać. Balkonik do chodzenia używałem tylko przez tydzień.
Po zupełnym wyzdrowieniu, pragnąłem bardzo odwiedzić Kodeń i osobiście podziękować Maryi, za wysłuchanie mojej ufnej modlitwy, zanoszonej w strapieniu i niepewności, co do dalszych kolei mojego życia, które stanęło jakby nad przepaścią.
Kodeń odwiedziłem w połowie lipca 2014 roku. Dziękowałem wtedy Matce Bożej, wraz z moim Tatą, za naszego wnuczka Adasia i za moje cudowne uzdrowienie. Niestety w czasie tej wizyty nie udało mi się spotkać księdza, który był u nas na kolędzie w 2012 roku i który podarował nam obrazek z Madonną Kodeńską. Do spotkania doszło po trzech latach od owej kolędy. Wtedy to osobiście uścisnąłem mu rękę, gorąco dziękując za ten drobny, a jakże szczególny dar, który tak niespodzianie okazał się dla mnie ratunkiem.
Jestem przekonany, że Maryja Kodeńska – upraszająca łaski u swego Syna – spojrzała na moją biedę i Jej orędownictwo podniosło mnie i wróciło do życia.
Jeśli więc siły i zdrowie pozwolą, zjawię się ponownie przed Jej Obliczem, by dziękować, zawierzać i mówić o swej miłości.
Marek
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.