35 mld ton CO2 kontra 6,7 bln drzew
Wszystko zaczęło się w XVIII wieku w Anglii. I Szkocji. Wtedy właśnie rozpoczęło się coś, co dzisiaj nazywamy rewolucją przemysłową. […]
Wszystko zaczęło się w XVIII wieku w Anglii. I Szkocji. Wtedy właśnie rozpoczęło się coś, co dzisiaj nazywamy rewolucją przemysłową. Zaczęliśmy wydobywać i wykorzystywać paliwa kopalniane. W przemyśle, w gospodarstwie, w transporcie, w życiu. Wszędzie. Dzisiaj emisja CO2 do atmosfery jest taka, że głowa mała. Dla wyobrażenia: jest nas obecnie 6,7 miliarda. Rocznie ziemia odpala do atmosfery 35 miliardów ton dwutlenku węgla. Przeczytajcie to jeszcze raz: 35 miliardów ton rocznie! To znaczy mniej więcej tyle, że jeden człowiek odpowiada za 5 ton CO2 wpompowanego do atmosfery na rok. Pojedyncza jazda samochodem, jeden papieros, jedna niepotrzebnie paląca się żarówka nie wydaje się problemem. Ale to wszystko pomnożone przez miliardy nas staje się katastrofą.
Do XIX wieku energię głównie pozyskiwano z drewna. Potem do głosu doszedł węgiel. Dzisiaj największym energetycznym globalistą jest ropa. Potem jest gaz. Próbuje się ratować sytuację rozwiązaniami typu energia wiatrowa albo słoneczna. Jeżdżąc samochodem po Polsce spotykam tu i ówdzie wielkie i przerażające jak Maszyny Kroczące z Gwiezdnych Wojen wiatraki. Albo kolektory słoneczne na dachach niektórych domów. Ale w skali globalnej to jedynie podrygi ostrygi. Na wykresie z ropą, gazem i węglem moc pozyskiwana z tych źródeł nie odróżniała by się od zera.
Stephen Hawking twierdził, że ziemia ma jeszcze tylko 100 lat na skolonizowanie innej planety. W przeciwnym razie na skutek zmian klimatycznych i innych niefajnych rzeczy czeka ją zagłada. Papież Franciszek w swojej drugiej encyklice Laudato si wyraża nadzieję, że człowiek zacznie traktować ochronę środowiska naturalnego jako coś, co bezpośrednio wypływa z Dekalogu. Ja uważam, że sprawa jest poważna.
Da się z tym coś zrobić?
Ktoś policzył, że aby uporać się z emisją CO2 emitowaną przez jednego człowieka, trzeba, w zależności od szerokości geograficznej, od 1000 do 15000 drzew! Utopia raczej. Wegetarianie sprzyjają ochronie środowiska. Okazuje się, że przemysłowy chów bydła bardzo niedobrze robi klimatowi i czystości oceanów. Za dużo mięcha jemy po prostu. Więcej warzyw, owoców i ryb.
Pisałem, że pozyskiwanie energii z odnawialnych źródeł to w skali globalnej śmiech na sali. Ale gdyby państwa zainwestowały w to tak na poważnie i rozdawały dachowe kolektory za darmo, to być może było by o co walczyć. Albo gdyby za darmo (ewentualnie za półdarmo) stawiały na naszych gospodarstwach albo osiedlach wiatraki prądotwórcze. Należałoby przestać kopać w ziemi i szukać nowych pokładów węgla, a zainteresować się takimi właśnie farmami wiatrowymi. Polska Grupa Energetyczna przebąkuje coś o takich inwestycjach. Ale w 2017 roku na takie inwestycje przeznaczyła jedynie 1 procent swoich nakładów. Czyli jednak śmiech na sali. Nazywa się takie działanie greenwasching. Czyli krótko mówiąc ekościema.
Idźmy dalej. Transport. Wystarczy zobaczyć co dzieje się w naszych miastach. Zwłaszcza w godzinach szczytu. Komunikacyjny paraliż. Aut jest ZA DUŻO. W Chinach do 2016 roku każda rodzina mogła mieć tylko jedno dziecko. Od 2016 rząd trochę wyluzował, bo pozwolił na dwójkę. A ja kompletnie nie rozumiem, dlaczego w państwach naszej cywilizacji wciąż nie ma ograniczeń dotyczących ilości posiadanych aut? Jedno na dom max. Ok, my mamy dwa, ale jakby zakazali to bym się musiał dostosować. Alternatywa? Środki transportu publicznego, rower, nogi. Albo po prostu siedzisz w domu i robisz sobie kawę. I może się okazać, że wcale nie musisz być tam, gdzie myślisz, że musisz.
Nowe trendy
Jedno jest oczywiste. Skoro zmiany klimatyczne są efektem działania całej naszej cywilizacji, to ich powstrzymanie też musi być efektem działania ogółu. W pojedynkę nikt nic nie zrobi. Pomijając rozwiązania prawne, trzeba by pomyśleć o zmianie naszej mentalności. To kwestia promowania jednych postaw i deprecjonowania innych. Do dyspozycji mamy środki masowego przekazu, kulturę, autorytety społeczne, reklamę. Wszystko to co ma większy lub mniejszy wpływ na to, co lubimy i czego nie lubimy.
Jakoś tak trzeba by przekonać przeciętnego Kowalskiego, że rzucenie palenia, zwiększenie w swoim jadłospisie ilości warzyw i poruszanie się rowerem (albo trolejbusem) jest MEGA TRENDY. I że obżeranie się tłustym mięchem przy każdym posiłku i wożenie swojego szanownego tyłka autem by w osiedlowym markecie kupić paczkę fajek jest MEGA OBCIACHOWE. I tu nie chodzi o modę. Tu chodzi o przyszłość naszej planety. Tyle tylko, że przeciętny Kowalski na co dzień nie myśli o sprawach tak poważnych jak przyszłość planety. Dlatego powinno mu się pomóc ratować Ziemię. I wcale nie musi być świadomy, że to robi. Jemu wystarczy wiedzieć, że jest TRENDY.
Adam Azefc Szewczyk
Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.