22 sierpnia| NINIWA Team

Dzień 24 – ścieżki rowerowe

Dzisiejszego poranka obudził nas głos nowego budzikowego, Łukasza. Pomimo wczorajszych błyskawic w nocy nie padało, a namioty były całkowicie suche. […]

Dzisiejszego poranka obudził nas głos nowego budzikowego, Łukasza. Pomimo wczorajszych błyskawic w nocy nie padało, a namioty były całkowicie suche. Grupę podzielił dziś Franek na humanistów i umysły ścisłe. W czasie porannego dystansu musieliśmy się zmagać z wiatrem, którego kierunek był dobry, lecz zwrot niekoniecznie. Jechaliśmy głównie ścieżkami rowerowymi, a po obu stronach mogliśmy podziwiać zamglone zbocza. Do marketu dojechaliśmy w dwóch grupach – jedną stanowiły 23 osoby, natomiast drugą dwóch górników. Jednak jak do tego doszło to nawet ojciec Tomek nie miał zamiaru dociekać, przykazał tylko, że takie coś nie ma prawa się powtórzyć, ponieważ jedziemy jako grupa.

Następny dystans również prowadził nas ścieżkami rowerowymi już nie pośród winnic, ale między sadami jabłoni. Musieliśmy być bardzo skupieni, bo ścieżki te cały czas zakręcały, były wjazdy na mosty i zjazdy pod wiadukty, tunele i wiele skrzyżowań. W jednym momencie na asfalcie mającym może z 2 m szerokości pojawiła się Pani z psami, rowerzystka jadąca z przeciwka i my. Skończyło się gwałtownym hamowaniem i otartym kolanem Kasi. Żadne zwierzę na szczęście nie ucierpiało :). W czasie tego dystansu zmokliśmy, jednak Mszę świętą i przerwę obiadową na placu zabaw spędziliśmy przy świecącym już słońcu. Kolejny etap także prowadził trasami rowerowymi, które były coraz bardziej zatłoczone, więc co chwila trzeba było wołać lewa lub prawa wolna.

Przejechaliśmy też przez urocze miasteczko Klausen. Ojcu widocznie bardzo się spodobało, bo zarządził 20 min przerwy na szybką kawę czy lody. Tereny, przez które jechaliśmy zaliczają się do niemieckojęzycznej części Włoch. Znaki drogowe i nazwy miejscowości są w obu językach, a na mieście czy w sklepie już zdecydowanie częściej można usłyszeć ludzi mówiących po niemiecku niż po włosku. Do sklepu po zakupy na kolacje i jutrzejsze śniadanie znów dojechaliśmy bez Górnika, który raczej nie uznaje ścieżek rowerowych i jechał trasą alternatywną. Na szczęście niedługo przed szukaniem noclegu zjechaliśmy się. Nocujemy dziś na boisku w Mittewald. Wieczorne kółko kolacyjne zostało rozgonione przez deszcz. Jutro wjedziemy już do Austrii, do granicy mamy bowiem ok. 30 km.

Statystyki:

  • 152 km
  • 19 km/h

Nocleg: Boisko w Mittewald

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.