Kwadrans biblijny – Bóg błogosławi
Przeczytaj: Rdz 1; Mt 5, 1-12 Ostatni czasownik przypisany Bogu to błogosławić. Jest użyty dwukrotnie (Rdz 1, 22. 28). W […]
Przeczytaj: Rdz 1; Mt 5, 1-12
Ostatni czasownik przypisany Bogu to błogosławić. Jest użyty dwukrotnie (Rdz 1, 22. 28). W trakcie stworzenia na słowo Boga powstają zwierzęta wodne i powietrzne. Zostają one przez Boga pobłogosławione tak, aby rozmnażały się i zapełniły środowisko, do którego je Bóg przeznaczył. Ciekawostką (póki co, nie do wyjaśnienia dla mnie) jest to, że Bóg nie błogosławi reszty stworzonych zwierząt. Błogosławieństwem objęte są jedynie ryby i ptaki… może ktoś znajdzie na to jakąś odpowiedź.
Drugie błogosławieństwo obejmuje natomiast ludzi, którym również Bóg poleca rozmnażanie się, zaludnianie ziemi, ale też dodatkowo daje im panowanie nad zwierzętami – zarówno pobłogosławionymi i niepobłogosławionymi. Człowiek otrzymuje w błogosławieństwie panowanie nad stworzeniem.
Gdy zacząłem wchodzić głębiej w biblijne znaczenie błogosławieństwa, odkryłem skarb, który jak na razie ledwo co ogarniam. Dlatego całości tego znaczenia tutaj nie opiszę, ale zatrzymam się jedynie na pierwszym i podstawowym znaczeniu tego czasownika.
Błogosławieństwo po łacinie brzmi „bene-dictio”, co dosłownie można przetłumaczyć „dobrze mówić”. Jest to zatem nie tylko dostrzeganie w kimś dobra, ale też mówienie o nim, wyrażanie tego odkrycia na zewnątrz. Bóg pokazuje jednak, że błogosławieństwo idzie dalej… nie jest tylko dostrzeganiem dobra, nie jest tylko mówieniem o kimś dobrze, ale jest ofiarowaniem konkretnego dobra. Co nim jest? Płodność, zdolność do przekazywania życia – i dosłownie, i w przenośni. Dosłownie bowiem ludzie i zwierzęta są zdolni przekazywać dalej życie i w ten sposób współpracują z Bogiem w dziele stworzenia. W przenośni jednak człowiek może też przekazać innym chęć do życia właśnie w tym, że będzie błogosławił (dobrze mówił) innym. O tym jeszcze za chwilę…
Wróćmy jeszcze do błogosławieństwa Boga dla nas. Darem, który otrzymuje człowiek jest również panowanie nad resztą stworzenia. Otrzymujemy więcej niż reszta, zostajemy postawieni wyżej w hierarchii ze względu na ten dar. To nas czyni odpowiedzialnymi, ale też zdolnymi do tej odpowiedzialności, aby uszanować to, co nie jest dziełem naszych rąk. W tę zdolność wyposaża nas sam Pan Bóg.
Boże błogosławieństwo, które Bóg wypowiada nad nami, jest wyrazem Jego hojności. Deszcz użyźniający glebę pochodzi z hojności Pana Boga. Słońce i piękna pogoda pochodzi z hojności Pana Boga. Nowe życie, które przychodzi na świat dzięki miłości rodziców pochodzi z hojności Pana Boga. Twoje i moje życie, każdy nowy dzień, pochodzi z hojności Pana Boga. Bóg błogosławi nam – jest hojny do tego stopnia, który przekracza nasze wyobrażenia. Dlaczego? Ponieważ w nas pokutuje myślenie, że na hojność trzeba zasłużyć! My natomiast nic nie zrobiliśmy, aby się urodzić; aby żyć… to jest darem, to jest wyrazem hojności z drugiej strony, to jest wyrazem błogosławieństwa. To jest Dobra Nowina! Nasze życie jest hojnością Boga dla tego świata! Nasze życie jest owocem Jego błogosławieństwa! On widzi w nas dobro, mówi o nim i obdarowuje nas dobrem poprzez to, że żyjemy.
Boże błogosławieństwo stoi w opozycji do przekleństwa. Tutaj wychodzi na wierzch pierwszy grzech, który popełniliśmy… grzech rajski. To on ściągnął Boże przekleństwo na ziemię. To on nas pozbawił raju, ale i tutaj objawiła się prawdziwa natura Boga. On tutaj już po raz pierwszy okazał nam miłosierdzie! Prawdziwe miłosierdzie, a nie takie, które jest klepaniem po ramieniu z beztroskim powiedzeniem: „nic się nie stało”. Po grzechu Bóg przeklina jedynie węża (Rdz 3, 14) i ziemię (Rdz 3, 17). Bóg nie przeklina nas, choć to my ten grzech popełniliśmy; choć to my to przekleństwo ściągnęliśmy do naszego życia. To mnie szczególnie poruszyło w rozważaniach nad błogosławieństwem. Bóg się z tego nie wycofuje, nawet w obliczu zdrady człowieka! Mógł przecież wycofać błogosławieństwo, ale nie zrobił tego! Oszczędził nas! Oczywiście, ponieśliśmy konsekwencje tego grzechu, ale błogosławieństwa nie wycofał i nie zrezygnował z tego, aby widzieć w nas dobro, aby mówić o nim i by je nam ofiarować. Boże błogosławieństwo jest więc nieodwołalne, o ile chcemy je przyjmować do naszego życia. Jest moment w Biblii, gdzie Bóg mówi: „Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie…” (Pwt 30, 19). To my wyciągamy rękę po to, czego pragniemy, to nasze wybory sprawiają, czy odwieczne błogosławieństwo aktualizuje się w nas, czy też rezygnujemy z niego na rzecz przekleństwa i jego konsekwencji, jaką jest śmierć, oddzielenie od Boga. Najważniejsze jednak jest to, że błogosławieństwo jest niezmienne i nawet po naszych grzechach możemy je odnowić w sobie przez skruchę i nawrócenie do Boga. On ciągle nam daje taką możliwość i do końca życia nie zamknie jej przed nami.
Bóg jest hojny i wobec tej hojności rodzi się zachwyt: „Bóg daje mi tyle za darmo. Bóg jest tak naprawdę dobry, że to przekracza moje wyobrażenia!” Taki przynajmniej był mój zachwyt… nie wiem, czy masz podobny, kiedy poznajesz znaczenie błogosławieństwa i jego błogosławione konsekwencje. Jednak znowu, jak zresztą za każdym razem, nie możemy zatrzymać się na zachwycie. Skoro jesteśmy na „obraz Boży” (Rdz 1, 27), to znaczy, że i nasze błogosławieństwo może mieć taką samą moc co Boże błogosławieństwo. W Izraelu funkcjonowała modlitwa błogosławieństwa, o niektórych ludziach mówi się, że są błogosławieni. Jezus w Kazaniu na Górze również mówi o ludziach błogosławionych (Mt 5, 1-12). Błogosławienie może stać się wspaniałym i pięknym stylem naszego życia. Mówić o innych dobrze, widzieć ich dobro, wydobywać je na zewnątrz, dostrzegać obdarowanie drugiego człowieka, widzieć też ciągle hojność Boga i opowiadać o niej i włączać ją do naszej modlitwy – to styl życia, który może być i twoim, i moim. Jezus w Kazaniu na Górze mówi o błogosławionych… czyli ludziach, których obdarowanie jest wielkie w konkretnych życiowych postawach… ludziach, którzy są hojni w tej dobroci, którą zostali hojnie obdarowani przez Boga. Tak naprawdę do tego przeznaczony jest każdy, kto idzie za Chrystusem – żyć nieustannym błogosławieństwem i błogosławieniem. Jest to oczywiście zaproszenie, aby zaprzestać jak najszybciej tego, by źle mówić o innych, by plotkować i – co gorsza – przeklinać drugiego człowieka, złorzeczyć mu. Boże błogosławieństwo wypowiedziane nad nami ma swoją moc i konsekwencje. Boże przekleństwo, które ściągnęliśmy na ziemię też ma swoją moc i konsekwencje. Zatem i nasze błogosławieństwo lub przekleństwo skierowane w stronę drugiego człowieka ma swoją moc i konsekwencje. Uważajmy na zbyt pochopne wypowiadanie tego, co nam ślina na język przyniesie. Nawet jeśli nad tym nie zapanujemy i wypowiemy coś złego (natura ludzka jest słaba) to lekarstwem jest natychmiastowe wypowiedzenie błogosławieństwa nad tą osobą.
Można by jeszcze wiele o błogosławieństwie napisać, ale sam muszę to sobie najpierw w głowie i w sercu poukładać. Na teraz niech to wystarczy… błogosławię, Panie Boże, każdemu, kto czyta ten tekst i kto pragnie iść za Tobą, poznając Twoje słowo. Błogosławię też tym, którzy są wobec Ciebie i mnie obojętni lub wrodzy, daj im doświadczyć Twojej hojności teraz lub w czasie, który Ty wybierzesz. Błogosław wszystkim na świecie i nigdy nie żałuj nam swojego błogosławieństwa. Amen.