Jak wygrać z pokusą? 7 pomysłów
Każdy z nas jest grzesznikiem. Jest to zdanie tak bardzo oczywiste, że być może prawda ta nie robi już na nas żadnego wrażenia. Jak zatem sprzeciwić się złu?
Wiemy, że tak jest. Zmagamy się ze swoimi wadami, słabościami, popełniamy grzechy, czynimy zło. Z jednych niedoskonałości potrafimy wyjść szybko i uporać się z tym, co niewłaściwe, z innymi zaś walczymy latami. Zdarza się, że powracający grzech jest dla nas źródłem frustracji, rozgoryczenia, zniechęcenia. Być może niekiedy tracimy nadzieję, że cokolwiek jeszcze da się z tym – z nami zrobić.
Nie wiem, czy istnieje jeden schemat „radzenia sobie” z grzechem. Mam wrażenie, że ze względu na złożoność materii, okoliczności i powodów wpadania w pułapkę grzechu, nie da się wytyczyć jednej ścieżki zwycięstwa. Istnieją natomiast podpowiedzi, wskazówki, które mogą stać się dla nas inspiracją do wytyczenia wygranej bitwy swojemu grzechowi.
Jak wygrać z pokusą? Oto 7 prostych rad:
- Nie walcz sam.
Z czymkolwiek się zmagasz, nie wychodź na pole bitwy samotnie. Pierwszym sprzymierzeńcem dla nas jest Bóg. Często naszą reakcją po grzechu jest to, że chcemy się ukryć. Tymczasem dobrze byłoby zrobić coś całkowicie odwrotnego.
Kiedy małe dziecko się przewraca, automatycznie przybiega do rodzica, oczekując przytulenia, pocieszenia, „pocałowania rany”. Ile takich pocałunków uleczyło skaleczenia, zadrapania i inne wypadki? Spróbujmy tak pomyśleć o swoim upadku w grzech.
Zamiast się chować i odwlekać spotkanie z Bogiem (czy to na modlitwie, czy w sakramencie pokuty i pojednania), jak najszybciej pobiegnijmy do Niego, by mógł opatrzeć naszą ranę, by mógł ją ucałować i uzdrowić.
Oprócz przylgnięcia do Boga, możemy prosić o wsparcie Matkę Bożą, naszego Anioła Stróża oraz wszystkich świętych. Całe niebo kibicuje nam w walce duchowej.
- Miej towarzysza.
Oprócz pomocy niebieskiej bardzo potrzebujemy mądrych towarzyszy i kompanów, którzy będą blisko nas. Mamy jedni drugim wyznawać grzechy (por. Jk 5,16) – nie dla sensacji, ale po to, by móc się wspierać w drodze do zwycięstwa. Jeśli nasi przyjaciele, bracia ze wspólnot, członkowie rodziny czy znajomi ze środowiska będą wiedzieli, że się z czymś zmagamy, łatwiej będzie unikać okoliczności grzechu; być może ich troska będzie dodatkowym źródłem siły, a możliwość przegadania pokusy sprawi, że przestanie nas ona niewolić.
Czasem samo przyznanie się do tego, że z czymś sobie nie radzimy sprawia, że pokusa znika. Z własnego doświadczenia mogę podzielić się tym, że wiele razy przyznanie się do własnych słabości uchroniło mnie przed wpadaniem w grzech, z którym myślałam, że nigdy nie wygram. Zadzwonienie do przyjaciółki, wypowiedzenie na głos tego, co dzieje się we wnętrzu i odsamotnienie tej sytuacji sprawiło, że przestałam być bezbronna.
Bardzo często jest tak, że pokusa rodzi się w samotności, w zamknięciu, w ukryciu. Grzech nas izoluje od ludzi, zatem już sama pokusa ma tendencję do oddzielania nas od bliźnich – żeby nam się wydawało, że nie mamy wokół nikogo.
- Rozpoznaj pokusę.
Pokusa jest okazją do walki duchowej. Kiedy nie ulegamy pokusom, zyskujemy zasługi, a cnoty mają szansę się w nas zakorzeniać. Bywa, że sam fakt istnienia pokus jest dla nas zawstydzający i niepokojący. Tymczasem ich pojawienie się jest dosyć naturalne. Każdy z nas ma pokusy adekwatne dla swojego stanu, etapu duchowego, często odpowiadają one naszej osobowości. Rozpoznanie w porę pokusy daje spore szanse na zwycięstwo.
Warto w rachunku sumienia prześledzić początek naszego grzechu. Znalezienie tego punktu granicznego, gdy jeszcze mogliśmy podjąć decyzję, gdy mieliśmy wpływ na swoją wolę oraz świadomość, może sprawić, że następnym razem zachowamy się inaczej. Nie chodzi o nerwowe poszukiwanie mechanizmu, w który wpadamy; nie chodzi też o analizowanie swoich zachowań, by oskarżać się o najdrobniejszą niedoskonałość. Chodzi o pełne czułości i łagodności (przy zaproszeniu Ducha Świętego) przyjrzenie się sytuacjom/okolicznościom/uczuciom/stanom, które prowadzą nas do grzechu.
- W pokusie – dziękuj.
Pojawienie się pokusy może być momentem, w którym zaczniemy być wdzięczni. Tak, to brzmi absurdalnie, ale działa. Jeśli się zorientujemy, że chcemy kogoś obgadać, możemy zacząć dziękować za tę osobę. Jeśli się zorientujemy, że zazdrościmy, możemy zacząć dziękować za dobro, które kogoś spotkało. Jeśli się zorientujemy, że nasze pragnienia seksualne przeradzają się w pożądanie, możemy podziękować za płciowość i możliwość odczuwania.
Nie chodzi o dyskutowanie z pokusą (tu porażka niemal zawsze gwarantowana). Chodzi o to, by skierować się ku dobru, by zwrócić swoją uwagę na to, co Boże, pełne miłości i wolności. Wdzięczność i uwielbienie chronią przed upadkiem.
- Nie wszystko naraz.
W drodze duchowej i przekuwaniu swoich wad w cnoty ważna jest zgoda na proces. Zwycięstwo wymaga czasu. Droga do niego jest pełna niedoskonałości i upadków, a wzrost zwykle nie następuje szybko i trwale. Dlatego warto wybrać sobie (może w porozumieniu ze spowiednikiem) jedną przestrzeń, na której szczególnie chcemy się skupić. Postanowienie poprawy, które deklarujemy w czasie sakramentalnej spowiedzi ma być konkretne i dotyczyć czegoś wymiernego.
W naszym codziennym życiu warto przyjąć podobną strategię. Nie chodzi oczywiście o to, by odpuścić inne przestrzenie i zaniedbać jakieś sfery swojego życia, skupiając się jedynie na jednym aspekcie.
- Módl się nieustannie.
Modlitwa jest kluczem. To Bóg w nas zwycięża wszystkie bitwy. To Jego łaska nas podnosi i uzdalnia do dobra. Dlatego niezbędnym elementem walki z własnym grzechem jest podłączenie do źródła – do Boga.
Modlitwa rozbraja nasze mechanizmy obronne, rozbraja nasze nawyki, uzdrawia złe skłonności. Spotkanie z Bogiem ukierunkowuje nas na właściwe cele (a grzech jest przecież chybieniem celu!).
- Zaufaj sakramentom.
Sakramenty naprawdę są skutecznym widzialnym znakiem niewidzialnej łaski. W zmaganiu z grzechem uzdrawiająca moc sakramentu pokuty i pojednania oraz Eucharystii jest nieodzowna.
Warto rozbudzać w sobie wiarę w Boga, który poprzez te sakramenty chce nas podnosić, oczyszczać i wspierać. Warto zaufać Jezusowi obecnemu w Eucharystii i przyjmować Go częściej niż tylko w niedzielę i święta.
Przeczytaj również:
Agata Rujner
Doktor teologii moralnej, pracownik Akademii Katolickiej w Warszawie. Prowadzi kanał „Prawie Morały” na YouTubie i w mediach społecznościowych. W przystępny sposób wyjaśnia moralność katolicką. Jest wrażliwa na piękno i muzykę.