Czy na koncercie rockowym można stracić słuch, czyli AC/DC wraca do Polski
A konkretnie 4 lipca 2025 na Stadionie Narodowym w Warszawie. To wtedy i tam zagra wciąż żyjąca legenda rocka. Dlaczego AC/DC jest takie dobre i… niezdrowe zarazem?
Wbrew pozorom nie będzie to typowy tekst o AC/DC. Też, ale będzie o decybelach koncertowych, ich wpływie na nasze życie oraz o tym, co łączy profesora Skarżyńskiego z podwarszawskich Kajetan z wokalistą tej kultowej formacji.
No i nie puszczę Wam dzisiaj ani jednego kawałka AC/DC. To znaczy puszczę, ale w wersjach, które Was zszokują.
Dlaczego AC/DC jest takie dobre?
Być może niektórzy z Was nie kojarzą twórczości tej kapeli. Choć nie sądzę, by dla kogoś była ona całkowicie anonimowa. To zespół nie tyle sławny, co kultowy, ikoniczny. Jak The Beatles czy Metallica.
Powstają w Sydney w Australii w 1973. W 1976 przenoszą się do Londynu, sukcesywnie zwiększając zasięgi. Nagrywają płytę za płytą, a ich rockowy geniusz jest coraz trudniejszy do przeoczenia przez resztę świata. To, że grają głośno i odważnie, nie ma tutaj większego znaczenia. Wszyscy tak robią. Oni mieli/mają w sobie ten rodzaj pulsującej energii, rodzaj – nazwijmy to – rock’and’rollowego drive’u, którego inni, mimo usilnych starań, nie mieli.
To moja opinia. Muzyka i (co tu dużo gadać) wielkiego fana AC/DC.
Uniwersytet Harvarda bada fenomen AC/DC
To nie żart. Dr Mark Jude Tramos z Wydziału Neurologii Harvard Medical School i Mass General Hospital metodami naukowymi próbuje odpowiedzieć na pytania o to, czy muzyka AC/DC:
- może uczynić cię szczęśliwszym,
- bardziej wysportowanym,
- przygotować Cię do walki w bitwach wojskowych,
- jest w stanie wyleczyć raka?
Zaproszony do udziału w podcaście AC/DC Beyond The Thunder! w całości poświęconemu fenomenowi AC/DC opowiada o tym, jak, z perspektywy jego badań, muzyka najgłośniejszego zespołu na świecie może mieć wpływ na leczenie pacjentów nowotworowych i zmagających się z chorobą Alzheimera. Serio. Jeśli nie wierzycie to sami posłuchajcie.
AC/DC jednak nie takie zdrowe…
Chłopaki w 1979 roku wydają swój przełomowy album. Highway to Hell. Czarne proroctwo wypełnia się na frontmanie o nazwisku Bon Scott.
19 lutego 1980. Londyn. Intensywnie alkoholowa impreza. Nocleg w samochodzie kumpla, Alistaira Kinneara. Torsje. Zadławienie. Szpital King’s College Hospital. Śmierć. Zespół rozważa zakończenie kariery. Ale mama Bona mówi wyraźnie: grajcie dalej! Więc grają.
Zaledwie pięć miesięcy później wydają płytę, która wywoła trzęsienie ziemi…
Back in Black
Tom Morello wspomina:
Na topie było disco, modny był punk i new wave, a tu przyszedł zespół AC/DC z płytą, która wszystkich zniszczyła. Hard rock wrócił na tron, gdzie jest jego miejsce.
To nie tylko największa płyta w dziejach zespołu. To również po Thrillerze Michaela Jacksona najlepiej sprzedający się album w dziejach muzyki.
Angus się rozbiera, Malcolm umiera, a Brian traci słuch
O tym, że AC/DC nie jest zespołem promującym chrześcijański styl życia, wiemy wszyscy. Owiane legendą koncertowe striptizy maskotki zespołu, Angus Younga, to już przeszłość. Cóż, pewnych rzeczy w pewnym wieku nie wypada robić. Pan Angus ma już prawie 70 lat. Z dobrych rzeczy o nim można powiedzieć to, że od zawsze był zdeklarowanym przeciwnikiem alkoholu i narkotyków.
W 2017 umiera jeden z filarów zespołu, brat Angusa, Malcolm Young. Jego pogrzeb był dla mnie zaskoczeniem. Odbył się w katedrze św. Marii w Sydney. Była liturgia, podczas której nie zagrano Highway to Hell ale Amazing Grace i Pan jest moim pasterzem. I to w wykonaniu chóru. A do trumny brat Angus włożył Malcolmowi jego gitarę. Ależ to wymowne…
Tymczasem już wcześniej, bo w 2016 następca Bona Scotta, Brian Johnson musi przerwać amerykańską trasę koncertową ze względu na poważne kłopoty ze słuchem.
Kiedy wsiadałem do samochodu nie mogłem rozpoznać, kto śpiewa piosenkę. Słyszałem tylko hałas. To było okropne. Nie słyszałem, kto śpiewa, w jakiej tonacji. To chyba nazywa się morderczą ciszą.
Najgłośniejsza piosenka świata, czyli jak zniszczyć swój słuch?
I wtedy do Briana zadzwonił profesor Skarżyński…
Dyrektor Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach, prof. Henryk Skarżyński zaprosił Briana Johnsona na konsultację i diagnostykę w swoim ośrodku. Czy wokalista australijskiej legendy ostatecznie skorzystał z zaproszenia? Tego nie wiemy.
Wiemy jednak, co profesor Skarżyński sądzi o wpływie rockowych koncertów na nasze zdrowie. Uważa, że muzycy i artyści są jedną z największych grup zawodowych narażonych na utratę słuchu spowodowaną hałasem, a zbyt głośna muzyka może uszkodzić słuch.
– Zaburza ona działanie naturalnego mechanizmu chroniącego słuch przed urazami akustycznymi – dodaje polski otochirurg.
AC/DC w Polsce
4 lipca 2025 na Stadionie Narodowym w Warszawie zagra AC/DC. Być może to ostatni raz, kiedy będzie ich można usłyszeć w Polsce. Jestem tego raczej pewny.
Ze starego składu zostało tylko dwóch muzyków. To już dziadkowie. Ja się nie wybieram. Bilety podobno od 600 stówek w górę. Ponadto mówi się, że wielkie koncerty na PGN Narodowym od strony akustycznej są nieporozumieniem. No i ten słuch. Szanujmy go sobie.

Adam Szewczyk
Gitarzysta, kompozytor, aranżer, felietonista. Człowiek o wielkiej ciekawości świata patrzący na rzeczy racjonalnie i przez pryzmat wiary. Absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach. Wieloletni jej wykładowca.