8 maja| Wiadomości

Papież Franciszek i język „inkluzywny”, czyli troskliwy i jednoczący

Papież Franciszek w swoim nauczaniu wielokrotnie wskazuje na wagę tzw. języka inkluzywnego, czyli łączącego, promującego równość oraz szacunek dla różnorodności, szczególnie w obliczu narastających podziałów, agresji werbalnej, języka nienawiści i działań wykluczających. Właśnie polski episkopat przyjął zasadę, by w debacie publicznej właśnie takim językiem się posługiwać. Poniżej wyjaśniamy jak konkretnie papież to rozumie.

Ojciec Święty wielokrotnie, w encyklikach, adhortacjach, wypowiedziach przy różnych okazjach, krytykuje hejt i nienawiść, szczególnie w przestrzeni wirtualnej, w której – jak podkreśla – jesteśmy zamykani niczym w „bańkach informacyjnych”, a algorytmy decydują o naszych poglądach, oraz w której lansowane są fake newsy. Papież zauważa, że tym mechanizmom ulegają również chrześcijanie, co jest zdradą Ewangelii.

W zamian proponuje „język troskliwości”, który rozumie jako promowanie godności każdej osoby ludzkiej, solidarność z ubogimi i bezbronnymi, troskę o dobro wspólne, ochronę świata stworzonego. Zachęca do używania języka, który jest językiem inkluzywnym podkreślając, że to właśnie język ze swej istoty jest „kluczem do opisu, rozumienia i przemiany świata”.

Plotka, obmowa, lincz

Franciszek wskazuje na język codzienny, który niestety zaprzecza inkluzywności. Wyraża on bowiem postawę „mieszania się w życie innych ludzi”, co powszechnie określamy jako „wścibskość”, która prowadzi do zgorzknienia i zawiści. Taki jest mechanizm plotki, która zaczyna się od przyjęcia „tonu wychowawczego”, a faktycznie dochodzi wówczas do „obdarcia bliźniego ze skóry”, polegającego na pomniejszaniu znaczenia drugiej osoby, aby samemu poczuć się „jako wielki”. Mówiąc o plotce papież wskazuje na trzy sprawy. Na zawartą w niej dezinformację, poprzez powielanie półprawd, które nam odpowiadają. Druga sprawa to zniesławienie, czyli niszczenie dobrej opinii człowieka i trzecią jest oszczerstwo, czyli świadome mówienie rzeczy nieprawdziwych o innych.

Kiedyś Franciszek wyznał, że w Argentynie ludzi budujących podziały określa się mianem „siejących kąkol”. Międzyludzkie podziały zaczynają się zaś od grzechów języka, zdolnych do zniszczenia rodziny, wspólnoty, społeczeństwa, siania nienawiści i wojny. Bo przecież zamiast szukać wyjaśnienia wygodniej jest „obmówić i zniszczyć” dobre imię drugiej osoby. Franciszek przypomniał kiedyś anegdotę przypisywaną św. Filipowi Nereuszowi, który pewnej kobiecie, która obmawiała innych, kazał oskubać kurę, rozrzucić pióra po okolicy, a potem je zebrać. Na co ona odpowiedziała, że nie jest to możliwe. „Podobnie jest z obmową” – stwierdził, podkreślając, że obmowa jest oczernianiem drugiej osoby, niszczeniem jej dobrego imienia i to często wbrew prawdzie.

We wstępie do książki br. Emiliano Antenucci , kapucyna i rektora Sanktuarium Matki Bożej Milczącej w Avezzano, pt. „Nie obmawiać innych” (Non sparlare degli altri)”, Franciszek zauważa, że wypowiadane przez nas słowa mogą być „pocałunkiem, gestem czułości, lekarstwem, ale mogą stać się też nożem, szpadą, czy śmiercionośną amunicją”.

Obmowa, plotka – jak tłumaczy Franciszek – jest z punktu widzenia teologii, ale i Dekalogu gestem szkodzącym wizerunkowi piękna, które jest w każdym z nas. Stwierdza, że kiedy plotkujemy, popełniamy czyn podobny do morderstwa, ponieważ nie zabija się tylko bronią, ale można zabić również językiem. Jego zdanie, dziś „plotkowanie” jest sportem światowym, uprawianym we wszystkich środowiskach, także w Kościele. Bomby to obmowa, plotki i kalumnie, dlatego wyjaśnia jak ważne jest, aby nauczyć się właściwego posługiwania się językiem. Podkreśla, że szczególnie dotyczy to tych, którzy pracują w dziedzinie komunikacji, ponieważ właśnie ich słowa mogą dawać życie lub śmierć, ich słowa mogą być murami lub mostami, gestami czułości lub śmiercionośnymi nabojami.

W jednej ze swoich homilii zaznaczył, że „plotkowanie to gorsza zaraza niż Covid”. Przypomniał, że dokonana przez hitlerowców Zagłada Żydów zaczęła się od propagandy i fałszywych oskarżeń. Zachęcił więc do poważnego zwrócenia uwagi na język dnia codziennego. „Często naszymi uwagami zaczynamy swoiste linczowanie. I w naszych chrześcijańskich instytucjach widzieliśmy wiele codziennych linczów, które zrodziły się z plotkowania. Niech Pan pomoże nam być sprawiedliwymi w naszych osądach, byśmy nie podążali za tym okropnym potępieniem, jakie powoduje plotkarstwo” – podkreślił.

Fake news

Franciszek w wiele razy odnosił się do współczesnej plagi „fake newsów”, co zasadniczo dotyczy dezinformacji rozpowszechnianej w internecie lub w mediach tradycyjnych. Temu zjawisku poświęcił w 2018 orędzie na 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Jego hasło brzmiało: „Prawda was wyzwoli (J 8, 32). Fake news a dziennikarstwo pokoju”. Pojęcie to odnosi się do bezpodstawnej informacji, opartej na nieistniejących lub zniekształconych danych i zmierzającej do oszukania, a nawet manipulowania czytelnikiem. Ich rozpowszechnianie może odpowiadać pożądanym celom, wpływać na decyzje polityczne i sprzyjać korzyściom ekonomicznym.

Zdaniem papieża skuteczność fake news-ów wynika przede wszystkim z ich charakteru mimetycznego, to jest zdolności, by wydawały się prawdopodobnymi. Po drugie, te fałszywe wiadomości są podchwytliwe, w tym sensie, że potrafią przyciągać uwagę adresatów. Opierając się jednak na stereotypach i uprzedzeniach zakorzenionych w świadomości społecznej, wykorzystując emocje, które można łatwo rozbudzić, takie jak lęk, pogarda, gniew i frustracja. W ten sposób treści, chociaż pozbawione podstaw, zyskują taką widzialność, że nawet wiarygodnym zaprzeczeniom z trudem udaje się zredukować ich szkody.

Trudność ujawnienia i wykorzenienia fake news-ów spowodowana jest też faktem, że ludzie często wchodzą w interakcje w obrębie jednorodnych i nieprzeniknionych dla innych perspektyw i opinii środowisk cyfrowych. Wynikiem tej logiki jest to, że zamiast zdrowej konfrontacji z innymi źródłami informacji, co mogłoby pozytywnie poddać w wątpliwość uprzedzenia i otworzyć na konstruktywny dialog, grozi nam stanie się mimowolnymi sprawcami rozpowszechniania opinii stronniczych i nieuzasadnionych. Dramat dezinformacji polega także na dyskredytowaniu drugiego, przedstawianiu go jako wroga, aż po demonizację. Informacje fałszywe ujawniają w ten sposób obecność postaw, które są jednocześnie nietolerancyjne i przewrażliwione, z jednym skutkiem, że arogancja i nienawiść mogą się rozprzestrzeniać. Do tego ostatecznie prowadzi kłamstwo.

Język w środowisku cyfrowym

Franciszek często odnosi się do charakterystycznej dla współczesnego świata rzeczywistości, jaką jest środowisko cyfrowe, w którym zanurzeni są przede wszystkim młodzi. W posynodalnej adhortacji „Christus vivit” skierowanej do młodych, ostrzega przed myleniem komunikacji międzyludzkiej z kontaktem w świecie wirtualnym. „W rzeczywistości, środowisko cyfrowe jest także obszarem samotności, manipulacji, eksploatacji i przemocy, aż do skrajnego przypadku dark web. Media cyfrowe mogą narazić na ryzyko uzależnienia, izolacji i postępującej utraty kontaktu z rzeczywistością, utrudniając rozwój autentycznych relacji międzyludzkich. Za pośrednictwem mediów społecznościowych upowszechniają się nowe formy przemocy, takie jak cyberprzemoc. Internet jest również kanałem rozpowszechniania pornografii i wykorzystywania osób w celach seksualnych lub hazardu” – tłumaczy.

Zwraca następnie uwagę, że w świecie cyfrowym działają ogromne interesy ekonomiczne, tworząc mechanizmy manipulowania sumieniami i procesem demokratycznym. Działalność wielu platform internetowych często polega na zachęcaniu do spotkań osób podobnie myślących, utrudniając konfrontację między zróżnicowanymi stanowiskami. Te zamknięte obiegi ułatwiają rozpowszechnianie fałszywych informacji i wiadomości, podsycając uprzedzenia i nienawiść. Rozpowszechnianie fake news-ów jest więc wyrazem kultury, która zatraciła poczucie prawdy i nagina fakty do interesów partykularnych. Zjawisko to – zdaniem Franciszka – dotyczy także Kościoła i jego pasterzy.

Papież z ubolewaniem stwierdza, że w fanatyzmach, które prowadzą do niszczenia innych, mają udział również osoby religijne, nie wyłączając chrześcijan, którzy „mogą stać się częścią sieci przemocy słownej, tworzonej za pośrednictwem internetu. W swym orędziu podkreśla, że nawet w mediach katolickich może dojść do przekroczenia granic, tolerowania obmowy i oszczerstwa, i wydaje się, że szacunek dla reputacji innych osób nie jest ujęty w jakiekolwiek normy etyczne.

Chrześcijanie częścią słownej przemocy

W adhortacji „Gaudete et exsultate” o powszechnym powołaniu do świętości, Franciszek zwraca uwagę, że również chrześcijanie mogą stać się częścią sieci przemocy słownej, tworzonej za pośrednictwem internetu i na różnych forach lub przestrzeniach wirtualnej wymiany opinii. Ostrzega, że nawet w mediach katolickich może dojść do przekroczenia granic, tolerowania obmowy i oszczerstwa. W ten sposób powstaje niebezpieczny dualizm, ponieważ w tych przestrzeniach padają słowa, które nigdy nie byłyby tolerowane w życiu publicznym, i usiłuje się w nich zrekompensować własne niezadowolenie, z wściekłością realizując chęć zemsty. Papież zwraca uwagę, że w przestrzeni wirtualnej, często nawet przez chrześcijan pomijane jest ósme przykazanie: „Nie mów fałszywego świadectwa” i bezlitośnie niszczony jest wizerunek bliźnich.

Mimo to, papież wskazuje także na dobre aspekty sieci społecznościowych, jednakże pod warunkiem właściwego korzystania z nich. W orędziu 52. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu z 2016 r. zwraca uwagę, że e-maile, sms-y, sieci społecznościowe, czaty mogą być w pełni ludzkimi formami komunikacji. „To nie technologia określa, czy komunikacja jest autentyczna, czy też nie, ale serce człowieka i jego zdolność do dobrego wykorzystania środków, jakimi dysponuje” – tłumaczy. Dodaje, że sieci społecznościowe mogą ułatwiać relacje i promować dobro społeczeństwa, ale mogą również prowadzić do dalszej polaryzacji i podziałów między ludźmi i grupami. Wyraża nadzieję, że środowisko cyfrowe jest placem, miejscem spotkań, gdzie można wyrazić sobie serdeczność, albo zadać rany, nawiązać pożyteczną dyskusję lub dokonać linczu moralnego.

Potrzeba dialogu

Franciszek nieustannie wskazuje na potrzebę dialogu, zarówno w cichej rozmowie jak i w gorącej dyskusji. W encyklice „Fratelli tutti” zwraca uwagę, że często myli się dialog z czymś zupełnie innym: gorączkową wymianą opinii na portalach społecznościowych. A są to tylko monologi, które postępują równolegle, niekiedy narzucając się uwadze innych za sprawą swego podniesionego lub agresywnego tonu. Jednak monologi nie angażują nikogo, a w rezultacie ich treść jest często oportunistyczna i sprzeczna.

Zdaniem Franciszka, najgorsze jest to, że ten język, zwyczajny w medialnym kontekście kampanii politycznych, stał się tak powszechny, że na co dzień używają go wszyscy. Debata jest często manipulowana przez pewne interesy, przez posiadających większą władzę, próbując nieuczciwie nakłonić opinię publiczną na swoją korzyść. Efekt jest taki, iż „brak dialogu sprawia, że nikt w poszczególnych sektorach społeczeństwa nie troszczy się już o dobro wspólne, lecz o uzyskanie korzyści, jakie daje władza, lub w najlepszym razie o narzucenie swojego sposobu myślenia”.

Mówiąc o potrzebie dialogu i poszanowania pluralizmu, Franciszek ostrzega także przed relatywizmem, w którym widzi duże niebezpieczeństwo. „Relatywizm nie jest rozwiązaniem. Relatywizm zakamuflowany pod rzekomą tolerancją, ułatwia interpretację wartości moralnych przez rządzących” – wyjaśnia. Podkreśla natomiast, że dialog społeczny powinien prowadzić do zbudowania nowej kultury, kultury spotkania. Definiując na czym ona polega, odwołuje się po pojęcia „wielościanu”. „Wielościan przedstawia społeczeństwo, w którym różnice współistnieją ze sobą uzupełniając się, ubogacając i oświetlając nawzajem, nawet jeśli wiąże się to z dyskusjami i nieufnością. Od wszystkich bowiem można się czegoś nauczyć, nikt nie jest bezużyteczny, nikt nie jest zbędny” – wyjaśnia, dodając, że „jest to taki styl życia, który (…) ma wiele aspektów, wiele stron, ale wszystkie tworzą jedność bogatą w różne odcienie, ponieważ całość przewyższa część”.

Co proponuje Franciszek? Jakiego języka używać?

W posynodalnej adhortacji „Christus vivit” Franciszek zachęca do dawania uprzywilejowanego miejsca językowi bliskości, językowi miłości bezinteresownej, relacyjnej i egzystencjalnej, która dotyka serca, dociera do życia, rozbudza nadzieję i pragnienia. Wskazuje, że trzeba podchodzić do ludzi młodych z językiem miłości. Wyjaśnia, że językiem rozumianym przez młodych jest język tych, którzy dają życie, i tych, którzy pomimo swoich ograniczeń i słabości starają się konsekwentnie żyć wiarą.

Zdaniem Franciszka język winien łączyć, jednoczyć, sprzyjać kontaktom, ale równie dobrze może stawać się narzędziem dyskryminacji, wykluczenia czy dzielenia. Także w Kościele zmiana języka oznacza oddziaływanie na rzeczywistość ze świadomością, że zagadnienie to ma wymiar nie tyle gramatyczny, ile kulturowy, gdyż język jest narzędziem użytecznym do wprowadzania zmian. Chodzi mu o tworzenie przestrzeni powszechnego braterstwa, sieci «super partes» [ponad podziałami], mogącej przezwyciężyć przepaść między biednymi a bogatymi, młodymi a starszymi, mężczyznami a kobietami i nakreślić na nowo kształ świata.

Podczas audiencji ogólnej 19 czerwca 2019 papież wyjaśnił w najkrótszej syntezie, o jaki rodzaj języka mu chodzi: „Chodzi o język prawdy i miłości, który jest językiem uniwersalnym: nawet analfabeta może go zrozumieć. Język prawdy i miłości rozumieją wszyscy. To język, który wszyscy mogą zrozumieć. Jeśli idziesz z prawdą – z prawdą twego serca, ze szczerością i z miłością – wszyscy ciebie zrozumieją. Nawet jeśli nie możesz mówić, ale idziesz z gestem czułości, który staje się prawdziwy i miłujący”.

Źródło: KAI

Krzysztof Zieliński

Od 2008 roku współtworzy Oblackie Duszpasterstwo Młodzieży NINIWA, co jest jednocześnie pracą i życiową misją. Współorganizuje i animuje wydarzenia, pisze artykuły, redaguje treści książek i robi znacznie więcej. Człowiek orkiestra.