Wyprawa rowerowa – dzień 19
Przez całą noc padał ulewny deszcz, a burza z piorunami nie dawała nam spać. Niektórzy obudzili się w kałuży(swojego namiotu). Za to wielkim pocieszeniem jest ciepły poranek i słońce wyłaniające się zza chmur.
Na początku pierwszego dystansu droga należy do krów i rowerzystów, którzy zajmują całą jezdnię. W połowie dnia zaczęły straszyć nas ciemne zbliżające się coraz szybciej chmury. Wiatr stopniowo nasilał się spowalniając nasze tempo.
Pejter przed wyjazdem zaplanował dla nas niespodziankę. Po drugim dystansie wszystko stało się jasne. Wjechaliśmy do Lublińca na Ukrainie. O. Tomek chwilę później został poczęstowany wodą przez mieszkankę miasta. W mieście mieliśmy mszę świętą i przerwę obiadową, gdzie grzaliśmy się gorąca kawą i zupkami.
Po wyjeździe z miasta szybko rozgrzewamy się po chłodnej przerwie, pięciokilometrowym odcinkiem piaszczystej leśnej drogi. Nocleg jak zwykle u gospodarza, jednak bez gospodarza, ponieważ dopiero buduje dom i jeszcze w nim nie mieszka. Jest za to toaleta i woda. Znajduje się również paru śmiałków, którzy pomimo niskiej temperatury powietrza, wody i silnego mrożącego wiatru, postanawiają się umyć.
Bilans dnia:
- 162 km
- 421 m przewyższeń
Przejechanych kilometrów do tej pory: 2619