10 sierpnia| NINIWA Team

Na pełnym Baku, dzień 12. Czy to sen, czy Stambuł?

Po standardowym poranku ruszamy na podbój największego miasta nie tylko w Turcji, ale i w całej Europie. Na trasie spotykamy dwóch rowerzystów, którymi okazują się Polacy, jadący z Poznania do… Mongolii.

Po 125 kilometrach zatrzymujemy się na obiad. Na talerze wjeżdżają pierwsze kebaby. Dostajemy bonusowe 10 min przerwy na zebranie sił na wjazd do Stambułu, które niektórzy z nas wykorzystują na spróbowanie prawdziwej kawy po turecku.

Z racji tego, że Stambuł położony jest na niezliczonej ilości wzniesień, jedziemy w pełnym skupieniu – to w górę (czasem bardzo stromo), to w dół. Przejazd przez miasto leżące na styku dwóch kontynentów – Europy i Azji – dostarcza nam wiele wrażeń.

Dla niektórych jest to najciekawszy odcinek drogi podczas tej wyprawy. Towarzyszy nam niezliczona ilość pozdrowień ze strony kierowców, hałas płynący z pojazdów jadących jednocześnie po kilkunastu pasach ruchu (a pośrodku tego my). Mijamy liczne meczety oraz zabudowania w ilości, której chyba żaden z nas wcześniej nie widział.

Operacja Powrót. Na pełnym Baku – dzień 12 [ZDJĘCIA]

Pierwsze 40 kilometrów przez miasto mija nam bez szwanku. Dajemy radę w miarę płynnie zmieniać pasy oraz mieć oczy dookoła głowy i dostrzegać każdy skuter wymijający nas z prawej strony.

Gdyby wrażeń było za mało, zatrzymuje nas policja drogowa. Nie do końca wiedzą oni jednak, po co nas zatrzymali. Najpierw mówią, że nie możemy poruszać się po tak ruchliwej drodze, następnie proponują nam eskortę. Kolejna propozycja to mandaty dla każdego z nas za nieprzestrzeganie zasad obowiązującego tutaj ruchu drogowego.

Brak decyzyjności powoduje, że bierzemy sprawę w swoje ręce. Podczas, gdy o. Patryk tłumaczy policjantom, że jesteśmy studentami i nie mamy pieniędzy na mandaty, rusza ekipa modląca się o szybkie rozwiązanie sprawy. Efekt jest piorunujący. Obchodzi się bez mandatów, a my jedziemy dalej.

Czas, który zabrała nam policja, powoduje, że zrobiło się ciemno i zaliczamy od razu „city by night”. Jazda po tak zatłoczonym mieście, z tak dynamicznym ruchem wymaga od nas jeszcze większego skupienia.

Po 188 kilometrach dojeżdżamy jednak szczęśliwie do klasztoru ojców franciszkanów, dzięki czemu zdobywamy cel dzisiejszego dnia!

Julia Haneczok, Anna Szafarczyk


Bilans dnia

  • dystans: 188 km
  • średnia prędkość: 19,5 km/h
  • czas jazdy: 16h 27m
  • suma przewyższeń: 1736 m

Nocleg: Stambuł (TUR)

niniwa.pl

Redakcja portalu niniwa.pl