Na pełnym Baku, dzień 19. Słońce jeszcze nie wstało, a my już pedałujemy…
Szukając zaciemnionego miejsca na Mszę i obiad, lądujemy pod muzułmańskim cmentarzem tuż obok meczetu, w którym odbywa się 3-dniowa stypa…
Dzisiejszy poranek zaczynamy wcześniej niż zwykle, pobudką o 4:00! Postanawiamy wykorzystać najchłodniejsze godziny w ciągu dnia, zanim słońce tak nie praży. Kręte, górskie tereny się nad nami nie litują, ale mimo to do ok. 9:00 udaje nam się wykręcić 45 km!
Docieramy do małego miasteczka, w którym większość rowerzystów kupuje krążki sezamowe (takie tureckie obwarzanki).
Drugi dystans, choć równie niełatwy, udaje nam się pokonać w zadowalającym tempie i ze 100 km na licznikach robimy dłuższa przerwę.
Szukając zaciemnionego miejsca na Mszę i obiad, lądujemy pod muzułmańskim cmentarzem tuż obok meczetu, w którym odbywa się 3-dniowa stypa. Ludzie wydają posiłki i częstują nas tradycyjnym daniem.
Przeżywamy Eucharystię, gdy tylko ludzie się rozchodzą, a ostatnia godzinę przerwy przeznaczamy na drzemkę.
Do kolejnego postoju mamy 28 km. Czeka nas jeden większy podjazd, a reszta drogi jest „w miarę” płaska.
Po zrobionych zakupach podejmujemy decyzję, żeby jechać dalej podjazdem jeszcze paręnaście kilometrów, tak aby oszczędzić sobie tego kolejnego dnia rano.
Przed 20:00 docieramy do Atbaşı, małej wioski położonej w górach. Słońce zachodzi, zaczyna robić się chłodno, czekamy aż tubylcy skończą modlitwę w meczecie.
Państwo dogadują się z nami po niemiecku i użyczają nam miejsce w meczecie! Mamy dostęp do wody, toalety, śpimy w salkach i nawet mamy kawę! Kończymy dzień padnięci, ale szczęśliwi – w końcu zrobiliśmy 2800 m przewyższeń!
Karolina Nizio
Bilans dnia:
- dystans: 135 km
- średnia prędkość: 16,6 km/h
- czas jazdy: 8h 08m
- suma przewyższeń: 2805 m
Nocleg: Atbaşı (TUR)