Dzień 29 – góry do góry
Ci, którzy na wczorajszym spotkaniu narzekali troszkę na zbyt małą ilość podjazdów w Alpach, dziś nie powinni być zawiedzeni. Od […]
Ci, którzy na wczorajszym spotkaniu narzekali troszkę na zbyt małą ilość podjazdów w Alpach, dziś nie powinni być zawiedzeni. Od rana bowiem zmagaliśmy się z pojazdami. Jako że byliśmy niedaleko niemiecko-czeskiej granicy, to nie mogliśmy nie skorzystać z okazji i nie wjechać choć na chwilkę do Czech. Spędziliśmy tam przerwę po pierwszym dystansie. Potem wróciliśmy z powrotem do Niemiec i jechaliśmy przez Saksonię oraz Turyngię. Może wielkich gór tutaj nie ma, ale ciągnące się przez cały dzień pagórki dosyć dały nam w kość. Zaliczyliśmy m.in. 10 czy 15 procentowe podjazdy, ale w zamian za to mogliśmy liczyć na całkiem niezłe zjazdy.
Jechaliśmy podzieleni przez Krzyśka Paligę na grupę moli książkowych i fanów filmów. Mszę świętą i obiad mieliśmy dziś wyjątkowo nie po 100 km, ale po 135 km. Chcieliśmy wykorzystać jak najwięcej czasu z rana i południa, kiedy upał aż tak nie doskwiera. W czasie Eucharystii słychać było odgłosy burzy, ale na szczęście tylko pokropiło, także obiad zjedliśmy bez zakłóceń. Po przerwie małe problemy z przerzutkami miała Basia Hak, ale zerwana linka została szybko wymieniona. Po południu dokręciliśmy do 170 km, a noclegu szukaliśmy w mieście Gera. Śpimy dziś na podwórku plebanii pastora kościoła luterańskiego.
Statystyki:
- 170 km
- 21 km/h
Nocleg: Gera – plebania pastora
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.