Rozważanie na piątek, 6 grudnia
Mt 9,27-31 Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida». Gdy […]
Mt 9,27-31
Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida». Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?». Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie». Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech się wam stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie». Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
„Ulituj się nad nami, Synu Dawida” – tak krzyczeli niewidomi, czyli ci, którzy nie potrafili oglądać piękna Bożego stworzenia. I my w świecie słyszymy wiele krzyków, hałasu, wrzasku. Krzycząc, ludzie domagają się różnych praw, nieraz bardzo niezrozumiałych. Jednak ten krzyk sprzed dwóch tysięcy lat różni się od większości znanych nam krzyków, ponieważ był to krzyk z głębi serca, prawdziwy. Musiał być bardzo poruszający. Ale przede wszystkim był to krzyk skierowany w odpowiednim kierunku – w kierunku Chrystusa. I dzięki temu ci ludzie przejrzeli. W naszym życiu, jeśli zdobywamy się na krzyk, to niech nie będzie on pusty, ale pochodzący z naszego serca. I niech będzie skierowany do Jezusa. Bo często tylko On potrafi go usłyszeć i przyjść, aby uzdrowić. Abyśmy i my potrafili podziwiać piękno Bożego stworzenia.
o. Adam Hetman OMI