Archiwum NINIWY
14 sierpnia| NINIWA Team

Trwają prace nad książką z tegorocznej wyprawy!

Podczas tegorocznej wyprawy, mimo mało licznej grupy udało się napisać codzienne relacje i zrobić wiele zdjęć. Trwają prace nad książką! […]

Podczas tegorocznej wyprawy, mimo mało licznej grupy udało się napisać codzienne relacje i zrobić wiele zdjęć. Trwają prace nad książką! Oto czego możemy się spodziewać.

Upalny dzień… kto by się spodziewał. Dochodzi godzina piętnasta, jeśli termometry nie kłamią jest przeszło 35 stopni w cieniu. Na licznikach wybija 150. kilometr. Jak na taki dystans to naprawdę dobry czas. Cały dzień jazdy asfaltem może jednak dać się we znaki, uczestnikom zaczyna doskwierać monotonia. W takich warunkach nie trudno o chwilowe zasłabnięcie, czy nawet przysypianie na skutek odwodnienia organizmu. Pomimo niesprzyjających warunków atmosferycznych, rozpędzony peleton nie zwalnia nawet na chwilę.

Po tygodniu jazdy grupa jest już idealnie działającym organizmem, dla którego bariery fizyczne właściwie nie istnieją i nic nie jest w stanie jej zatrzymać, a przynajmniej tak mogłoby się wydawać. Na przeszkodzie staje jednak gęsty sosnowy las. W pierwszej chwili następuje radość. Słońce prawie wcale nie przedostaje się do wewnątrz, cień przynosi ulgę i chwilę wytchnienia. Rowerzyści jednak szybko zostają sprowadzeni na ziemię grzęznąc w głębokim piachu. Ze wszystkich leje się pot. Teraz z utęsknieniem wspominają rozgrzany asfalt i palące słońce. Teren robi się coraz bardziej pagórkowaty i grząski, koła ślizgają się na pojedynczych podjazdach. Część uczestników nieudolnie próbuje jechać na najlżejszych przełożeniach, reszta nie ma tyle cierpliwości i postanawia pchać swoje rowery z nadzieją że to już ostatni zakręt. Najbardziej wytrwała jest Magda, która jedzie na rowerze szosowym. Zdarzają się momenty że koła w jej rowerze nie chcą się już dalej kręcić, ale przecież to żaden problem. Rower zawsze można wziąć w ręce i przenieść.

Każdy toczy walkę z samym sobą, nikt już nie ukrywa swoich emocji, wszyscy są prawdziwi! Dystans zaledwie 8 kilometrów NINIWA pokonuje w prawie 2 godziny. Jest to dobijające uczucie kiedy tak zgrany zespół nie jest w stanie nic zrobić i musi najzwyczajniej w świecie zwolnić. Nikt jednak nie bierze tego zbytnio do siebie, bo wszyscy wzajemnie się motywują. Zza drzew powoli zaczyna wyłaniać się asfalt, na twarzach uczestników pojawiają się uśmiechy a to może oznaczać tylko jedno. Ostatnia prosta i długo wyczekiwany nocleg…

Kuba Mośny

Książka zostanie oddana do druku w październiku.

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.