Mózg a emocje. Gdzie jest złoty środek pomiędzy pobudzeniem emocjonalnym a ospałością?
Gdy gra toczy się o życie albo śmierć, wszystkie zasoby mózgu są maksymalnie zmobilizowane.
Pobudzenie układu nerwowego należy do codziennych doświadczeń każdego z nas. Odgrywa ono także niezwykle istotną rolę we wszystkich procesach umysłowych. Dzięki niemu nasza uwaga zostaje wzmocniona, spostrzeganie wyostrzone, a emocje oraz pamięć uaktywnione.
Przeciwieństwem stanu pobudzenia jest ospałość, stan, w którym kora mózgowa jest niepobudzona. Także taki stan występuje często w naszej codzienności. Pobudzenie wzmaga naszą wrażliwość na bodźce wewnętrzne oraz zewnętrzne. Do optymalnego funkcjonowania potrzebny jest jednak odpowiedni poziom pobudzenia – tj. ani za duży, ani za mały. Zbyt duże pobudzenie skutkuje napięciem oraz niepokojem, które utrudniają nam podejmowanie efektywnych działań.
Szczególnie mocne pobudzenie układu nerwowego towarzyszy intensywnym reakcjom emocjonalnym. Mechanizm ten tłumaczy nasze trudności w skupieniu się, czy też w racjonalnym myśleniu, kiedy jesteśmy „w afekcie”. Szczególną rolę odgrywa w tym kontekście ciało migdałowate połączone z jądrem podstawnym zawierającym acetylocholinę (Ach).
Tworzą one układ spełniający nieodzowną rolę w odczuwaniu strachu. Układ ten potrafi utrzymywać stan pobudzenia nerwowego nawet przez bardzo długi czas.
Zapytajmy na koniec, co jest potrzebne do tego, żebyśmy doświadczyli uczuć tj. świadomych stanów emocjonalnych? Po pierwsze, potrzeba wyspecjalizowanych struktur mózgowych, które są w stanie reagować na określone bodźce; dalej potrzebna jest pamięć operacyjna, która odbiera przekształcone impulsy nerwowe oraz porównuje je z już istniejącymi informacjami z pamięci długotrwałej. W końcu, potrzebne jest pobudzenie kory mózgowej oraz sprzężenie zwrotne, pochodzące z reakcji ciała w wyniku pobudzenia układów emocjonalnych, czyli świadoma rejestracja tego, co dzieje się w organizmie.
Wszystkie te elementy składają się na wystąpienie świadomych uczuć. Trzeba jednak pamiętać, że duża część tego procesu przebiega poza świadomością.
Układy emocjonalne angażują dużo większą część mózgu, niż procesy czysto myślowe. Dzieje się tak dlatego, iż procesy kognitywne nie stanowią papierka lakmusowego sytuacji zagrażającej życiu człowieka, natomiast stany emocjonalne pełnią taką rolę.
Gdy gra toczy się o życie albo śmierć, wszystkie zasoby mózgu są maksymalnie zmobilizowane. Innymi słowy, w przeżycia emocjonalne zaangażowany jest cały człowiek i potrzebuje wiele czasu, aby, po ich wystąpieniu – mówiąc kolokwialnie – ochłonąć, co nie wydaje się potrzebne w momencie zakończenia myślenia – na przykład – o liście zakupów na następny dzień.
o. Andrzej Jastrzębski OMI
Jest zafascynowany człowiekiem, dlatego prowadzi interdyscyplinarne badania integralnym ujęciem człowieka filozofii, teologii, psychologii i neurobiologii. Uzyskał doktorat z filozofii, habilitację napisał z teologii duchowości, jest również absolwentem studium psychoterapii KUL. Wykłada na Uniwersytecie św. Pawła w Ottawie (Kanada).