30 listopada| Wiadomości

Katolik na portalu randkowym. Czy to ma sens? [FELIETON]

Katolik na portalu randkowym. Kiedyś być może połączenie nie do pomyślenia. Dzisiaj to nic nadzwyczajnego. Ale chociaż chciałoby się powiedzieć, że to miejsce w sieci jak każde inne, to jednak nie do końca. Bo osoba wierząca szukająca miłości w świecie zdominowanym przez nowoczesne technologie może napotkać wiele wyzwań.

Daleka jestem od generalizowania. I tak, uważam, że katolik może znaleźć miłość na portalu randkowym, również takim, którego logotyp jest w charakterystycznym czerwonym kolorze. Natomiast z doświadczenia swojego i znajomych wiem, że to nie takie łatwe. Wiele tego typu aplikacji promuje szybkie, powierzchowne relacje, takie, które są tylko na chwilę i czasem sprowadzają się tylko do… jednego.

Co to jest miłość?

W opisie

Szukać więc głębokiej, trwałej relacji opartej na jakichkolwiek duchowych fundamentach można tam ze świecą. Do tego jeszcze dobrze się uodpornić na wiadomości, w których od razu dostaje się zaproszenie na spotkanie albo w których komentowany jest nasz wygląd. A zresztą – to właśnie kwestia wyglądu jest przede wszystkim oceniana w tym miejscu. Często to tylko na jego podstawie wybiera się osobę, do której zdecyduje się napisać wiadomość. I gdzieś tam pod zdjęciem, zajmującym prawie cały ekran, można dojrzeć opis. Ale nie każdemu chce się aż tak wysilać, by przeczytać nasze: „Jestem osobą z wartościami”, „Szukam osoby wierzącej” albo „Nie interesuje mnie twój mercedes”.

Plan A i B

Jak zatem w cyfrowym świecie katolik poszukujący miłości ma być autentyczny? Czy można być sobą na portalu randkowym, nie ukrywając swojej wiary i przekonań? W jaki sposób otwarcie komunikować swoją tożsamość religijną na profilu i w rozmowach jednocześnie unikając stygmatyzacji i odrzucenia?

Relacje w internecie. Potrzebne czy niebezpiecznie?

Rozwiązaniem tutaj mogą się oczywiście wydawać portale randkowe stworzone dla katolików. Po przyjrzeniu się kilku z nich zastanawiam się jednak, czy to aby na pewno dobra alternatywa? Czy też może swego rodzaju pułapka?

Czasem wciąż można się natknąć na nich na opisy w stylu „Szukam kobiety, która zrozumie, że jej miejsce jest w domu z dziećmi”. Odwołuję się do skrajności? Chciałabym… I choć wielu może uznać, że to jakieś ryzykowne stwierdzenie, to odnoszę wrażenie, że tego typu portale jakoś specjalnie nie różnią się od innych. Owszem, czasem trzeba odpowiedzieć na nich na pytania dotyczące praktykowania wiary czy też stosunku do antykoncepcji i aborcji. Ale ile jest zrozumienia i co kryje się za słowami „Tak jak naucza Kościół”, to wie tylko osoba, która taki opis ustawia. A tych nie brakuje.

Jak zniszczyć relację damsko-męską? 5 sposobów.

Tak samo, jak i tych, którzy swoim opisem potrafią zainteresować, opisać siebie w taki sposób, że od razu chce się tę osobę poznać, a do tego jeszcze później okazuje się, że dobrze się z nią rozmawia.

Nie brakuje też takich, którzy po wcześniejszym umówieniu nie przychodzą na spotkanie, którzy nagle znikają, mimo że rozmowa tak dobrze się kleiła. I takich, którzy niby nie są gotowi na związek, ale jednak tak na wszelki wypadek, pozostaną w tej znajomości w ramach przyjaźni. Bo może, gdyby kiedyś nie udało się z kimś innym, to zawsze przecież pozostaje plan B.

Co to jest miłość? | Święty Monitor 72

I każdą z takich osób można znaleźć zarówno na portalu randkowym kierowanym do katolików, jak i zwykłym (choć nie jestem pewna, czy to odpowiednie słowo). Piszę to z doświadczenia. Swojego i wielu znajomych. Niektórzy z nas po korzystaniu z aplikacji randkowych stracili nadzieję na znalezienie miłości. Inni – wręcz przeciwnie – znaleźli tam męża lub żonę. Trochę jak w prawdziwym życiu. Pewne jest natomiast, że dzięki portalom randkowym mamy szerszy zakres poszukiwań i większe szanse na poznanie osób, których w innych okolicznościach raczej byśmy nie spotkali.

Czy zatem warto z nich korzystać? Czemu nie? Ważne, by – jak do wszystkiego – mieć do tej kwestii zdrowe podejście i… dystans. Bo można znaleźć praktykującego katolika na Tinderze. I niewierzącego oszusta na katolickiej aplikacji randkowej. Czy ktoś z nich jest gorszy? Nie. Może tylko jeden z nich wciąż jest niegotowy na miłość.

 

Źródło: Karolina Binek/misyjne.pl