15 sierpnia| NINIWA Team

Dzień 12. Niesieni przez Maryję

Dziś dzień dwóch stolic – rano Zagrzeb, wieczorem Ljubljana.

Wczoraj ojciec Tomasz przekazując wieści z trasy, nie wiedział gdzie zatrzyma się jego team. Schronienie znaleźli przy chorwackim kościele, gdzie wielkie serce okazał im ojciec Andrzej… Sercanin:-)
Po wystawnym śniadaniu sponsorowanym przez o. Andrzeja ekipa ruszyła w trasę. „Nie ma spiny. Gdzie nie dojedziemy będzie dobrze” – zapewnia o. Tomek.

Brak spiny nie oznacza, że uczestnicy jada relaksacyjnie. To, co budzi nasz podziw i wielki szacunek to fakt, że robią odpoczynki co 50 km. Nie są nam obce rowerowe wyprawy – Piotrek ma ich na koncie kilkanaście, wspólnie przeżyliśmy dwie i zazwyczaj schodziliśmy choć na moment z siodełka co 10 km. Nawet tak krótki odcinek potrafił ciągnąc się bez końca, szczególnie, gdy pogoda nie była „idealna”.

Dziś, tuż przed pierwszym postojem, rowerzystów dopadł deszcz i towarzyszył im, aż do końca dnia. Stad teraz w grupie nawet większa obawa przed przeziębieniami niż kontuzjami. A co boli uczestników? Powiedzieli nam sami: „kolano”, „achilles”, „pupa”, „WSZYSTKO”. Sprzęt też nawala coraz częściej – dzisiaj problemy sprawił bagażnik Karola i manetki Górnika, z którymi w efekcie pożegnał się raz na zawsze. Stwierdził, że w rowerze wystarcza koła i rama, a reszta to niepotrzebne gadżety. Teraz, by hamować czy zmieniać biegi, ciągnie linkę w sobie tylko znany sposób. Co ciekawe, zupełnie nie zepsuło mu to humoru, a wręcz przeciwnie. Im więcej felerów, tym bardziej się cieszy.

Radość to domena nie tylko Górnika, ona emanuje z całej grupy. Jej wyrazem są wspólne śpiewy (nie tylko religijne) o czym mogliśmy się przekonać dzięki Kasi, która zaśpiewała nam do słuchawki jeden z hitów wyprawy: „Są momenty, dla których warto żyć. Wyznaczaj sobie cele i wspinaj się na szczyt.(…) Dawaj z siebie jak najwięcej, oczyszczaj swoje serce. (…) To od ciebie dziś zależy jak chcesz życie swoje przeżyć.” (Pajujo, „Momenty”).

Tej ewangelicznej radości dotknęli dziś Słoweńcy, gdy na rynku w stolicy hardkołowcy tańczyli „belgijkę” w rytm muzyki ulicznych grajków. 

W kontekście Uroczystości Wniebowzięcia NMP ojciec Tomasz przywołał myśl – „czujemy się niesieni przez Maryję, która troszczy się o nas, jak najlepsza matka”. Dziś zatroszczyła się o kolejny dobry nocleg – przy katedrze, w samym centrum miasta!

Każde takie pozytywne, ale i te mniej pozytywne wydarzenia, stwarzają przestrzeń do refleksji. Jazda w Nieznane okazuje się tak podobna do życia, którego końca też nie znamy! Nic więc dziwnego, że temat sensu życia przewija się w wieczornych rozmowach uczestników sztafety pokoju. Po co żyć? Co osiągnąć? W imię czego? A może… w Imię Kogo?

Bilans dnia:

  • 165 km

Nocleg:

Słowenia – Ljubljana

Przejechanych do tej pory kilometrów: 1975

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.