10 września| NINIWA Team

Dzień 41 – Wirus. Stop. Natychmiast.

Wyprawowym zwyczajem pobudka ogłoszona została tak jak zawsze na godz. 10.00. Następnie tradycyjnie dwie godziny na poranną toaletę. Potem obfite śniadanie, kawa no i… zaraz, zaraz, to chyba nie ta wyprawa… No tak to jest, kiedy obsługuje się jednocześnie relację z pielgrzymki parafialnego kółka różańcowego i wyprawę NINIWA Team. Człowiek całkiem po prostu może się pomylić.

Czyli tak: tej nocy nikt nie zakłócił snu uczestnikom wyprawy. Nie było konieczności przenoszenia się na inne miejsce noclegowe i dzięki temu pobudka o 5:00 nie była dla nikogo niczym strasznym…

Planowany na godz. 6:00 wyjazd został przesunięty o 30 min. Przyczyną tego opóźnienia był brak jednego z uczestników wyprawy – słońca. Czas oczekiwania na to, aż zrobi się jasno wypełniła Jola Wręczycka. Była ona autorką dzisiejszego podziału. Jola z zamiłowania jest chyba wierszopisarką, ponieważ dla każdego z uczestników przygotowała rymowankę określającą grupę, do której dany uczestnik ma trafić.

Dwa pierwsze dystanse to bliźniacze 50 km i 30 minut przerwy. Kolejny etap to 40 km i godzinna przerwa na obiad i planowana Msza św. Z przyczyn zdrowotnych uczestnika wiozącego zestaw do odprawiania Mszy, musiała ona zostać przełożona na wieczór. Niestety wirus jelitowo-żołądkowy wciąż jedzie z grupą i daje o sobie znać. Wśród uczestników wyprawy krąży już nawet pewna wyliczanka, którą witają się każdego ranka. A brzmi ona tak: raz, dwa, trzy dzisiaj rzy…sz ty. I choć może to być śmieszne z perspektywy czytelnika relacji, to dla grupy jest to bardzo trudne doświadczenie. Bóle brzucha, nudności, odwodnienie, osłabienie, a to wszystko jadąc na rowerze – sama przyjemność. Dlatego modlimy się o zdrowie dla całej grupy.

Ostatni etap to 20 km oraz poszukiwanie noclegu i zarazem miejsca, gdzie spędzą jutrzejszy dzień wolny. W pierwszej kolejności postanowili poszukać miejsca na swój obóz przy kościele. Niestety, na bułgarskiej ziemi kościołów jest jak na lekarstwo a ten, który znaleźli był opuszczony. Również miejscowa ludność nie była zbyt otwarta na przyjęcia tak dużej grupy. Jedyne zaproponowane im miejsce to mały kamienisty placyk przy warsztacie samochodowym zaraz koło ruchliwej drogi. W perspektywie niedzieli jako dnia odpoczynku było to mało atrakcyjne miejsce. Na całe szczęście Marcin Szuścik oraz Robert Jaruszowiec spotkali mężczyznę, który zaproponował im, aby udali się na pobliskie wzgórze. Miała się tam znajdować kapliczka, kranik z wodą oraz dwie zadaszone budki. I choć droga na wzgórze była wyboista i miejscami rowery trzeba było prowadzić to miejsce, które ujrzeli wynagrodziło im cały trud. Już od paru dni marzyli o noclegu w zaciszu, z dala od miejskiego gwaru i ruchliwych dróg. Wszystkie obiecane przez napotkanego mężczyznę elementy wyposażenia wzgórza były na miejscu. Z radością stwierdzili, że niedziela będzie dniem prawdziwego odpoczynku.

W dzisiejszej ewangelii możemy przeczytać o tym, aby wydawać dobre owoce. Dobre owoce wydaje dobre drzewo. O. Tomek w dzisiejszej relacji mówił: mam nadzieję, że nasza wyprawa jest dobrym drzewem. Choć nie zawsze ładnym to takim, które przyniesie owoce.

Swoimi wrażeniami z wyprawy podzieliła się też Jola. Opowiadała, że wyprawa dla niej to przede wszystkim przeżycia duchowe, a owoce tych przeżyć ma nadzieję zbierać po powrocie. Mówiła również o budowaniu relacji z innymi uczestnikami. Obecność przez 24h z tak wąską grupą ludzi wymaga wielu starań i wyrzeczeń, a wszystko to w imię dobra wspólnego. Jola wyraziła również nadzieję na to, że sponsorem kolejnej wyprawy zostanie koncern Coca-Cola. A dlaczego? Dlatego, że napój ten stał się najczęściej spożywanym płynem. Jego walory zdrowotne związane z walką z wirusem jelitowym są nieocenione. Każdy z uczestników wypija dziennie ok. 2l coli. Jedni profilaktycznie, a drudzy przeciwobjawowo.

Pozdrowienia:

  • Dla uczestników wypraw TOGHTER: Grupa Krupa, Ku Górom, Dream Team, Freedom Bike, Włóczykoła, Rowerowa (Sz)koła Wiary
  • Dla Honoraty i Andrzeja w 10 rocznicę ślubu oraz ich syna Ignasia

Bilans dnia:

  • Dystans 166 km
  • Średnia prędkość 21 km/h
  • Przewyższenia 800 m

Nocleg: Pod namiotami na górskiej polanie

Marcin Szuścik

Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.