Dzień 48 – Jeźdźcy burzy
To nie była spokojna noc. Właściwie, to była przerażająca noc. Około 1:30 rozpętała się nawałnica, która mocno zatrzęsła rowerzystami. Pioruny, wichura i oberwanie chmury wespół próbowały zniechęcić NINIWA Team do dalszej drogi.
Wyprawowicze zostali zmuszeni do walki z żywiołem, trzymając namioty, które były porywane przez wiatr. Próbę sił wygrywali rowerzyści, ale nie bez ofiar w sprzęcie. W pewnym momencie jedna z bitew tej wojny – Burza kontra Wojtek Kimel zakończyła się połamaniem namiotu. Ponieważ nie było już czego bronić, Wojtek zajął się… filmowaniem burzy.
Armageddon trwał ponad dwie godziny i był ogromną próbą dla rowerzystów. Ci, którzy na noc pozostawiali otwarte sakwy lub namioty, nad ranem posiadali już kilka małych baseników. Wszystko oblepione było błotem. Rano, po walce trzeba było wyczyścić wszystko, by wyruszyć w drogę.
To nie było wcale takie łatwe. Dziś pobudkę zarządzono na 5:30, a wyjazd na godzinę później. Wiadomo, że trzeba było obmyć wszystkie rzeczy, nikt się jednak nie spodziewał, ile może zająć wydobycie z błota rowerów. Wykonanie planu w 100% okazało się zatem niemożliwe.
Wkrótce cała ekipa była już gotowa na kolejny górski etap, pełen przepięknych widoków. Po kwadransie jazdy spadły na nich pierwsze krople deszczu, a przez następne trzy godziny jechali w gęstej ulewie. W zależności od kierunku jazdy zmieniały się jej warunki. Niektóre odcinki witały ich mocnym wiatrem, a niektóre łagodnymi podmuchami, które niezmiennie przynosiły potoki wody z nieba.
Po 57 km zziębnięci i przemoczeni znaleźli zadaszenie pod wiatą w przydrożnym barze. Tam za umowne ceny mogli zamówić gorącą herbatę, która dla naszego wodnego ochotniczego plutonu rowerowego okazała się zbawienna.
Rozgrzani i ze zdecydowanie lepszymi humorami, ok. 11:00 wyruszyli w stronę Medjugorje. Wraz z nastrojami, coraz lepsza była także i pogoda. Tym samym ostatnią godzinę jechali w słońcu, a w samym Medjugorje mają już „pełną lampę”.
O. Tomek w relacji powiedział, że Maryja przygotowywała ich na to spotkanie, w końcu deszcz w Biblii to symbol łaski i oczyszczenia.
Na plac kościelny dotarli o 15:00, więc zatrzymali się i natychmiast odmówili koronkę. Następnie udali się do miejscowych mnichów, by poprosić o możliwość rozbicia namiotów na trawniku za ołtarzem polowym. Na szczęście z tym nie było problemów i rowerzyści wkrótce mogli skorzystać z dobrodziejstwa słońca susząc swój ekwipunek oraz z kranu z zimną wodą, w której wyprali swoje rzeczy i umyli się.
O. Tomek zarządził, że tego popołudnia i wieczoru jedynie na Mszę św. pójdą razem. Poza tym, NINIWA Team może rozplanować swój czas indywidualnie. Dzięki temu każdy z ekipy może przeżyć swoje prywatne spotkanie z Bogiem w tym miejscu modlitwy.
Pozdrowienia
- Najserdeczniejsze życzenia i gorące pozdrowienia od całej ekipy NINIWA Team dla Sylwii Brajlich i Kuby Hepnera, którzy dziś stanęli przed ołtarzem by powiedzieć sobie sakramentalne „tak”. Radość ekipy jest tym większa, że Sylwię i Kubę połączyła ze sobą Wyprawa w Nieznane, a dziś już są małżeństwem! Gratulujemy i pamiętamy o Was w modlitwach!
Podziękowania
- Dla zakonników z Medjugorje, którzy pozwolili nam rozbić namioty w pobliżu ołtarza polowego.
Bilans dnia:
- przejechanych 117 km
- średnia prędkość 19,3 km/h
- 1230 m przewyższeń
- Awarie: namiot Wojtka Kimela
Nocleg:
Medjugorje, Bośnia i Hercegowina
Marcin Szuścik
Członek ekipy biura NINIWY. Młody mąż i ojciec. Uczestnik wypraw NINIWA Team. Triathlonista amator.