4 lutego| Wiadomości

Dr Junke: w amerykańskich serialach religia ma się całkiem nieźle

Religia ma się całkiem nieźle we współczesnym Hollywood. W serialach amerykańskich pojawiają się bardzo wyraźne i ważne dla tamtejszego społeczeństwa […]

Religia ma się całkiem nieźle we współczesnym Hollywood. W serialach amerykańskich pojawiają się bardzo wyraźne i ważne dla tamtejszego społeczeństwa motywy judeochrześcijańskie – mówi w wywiadzie dla PAP dr Dawid Junke, który analizował motywy religijne w amerykańskich serialach telewizyjnych.

Dr Dawid Junke z Instytutu Kulturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego przyznaje, że do badań zainspirował go rozdźwięk pomiędzy rosnącą w społeczeństwie amerykańskim liczbą osób odchodzących od religii zinstytucjonalizowanej i deklarujących się, jako „uduchowieni, ale nie religijni” i równoczesnym wzrostem popularności seriali zawierających wątki religijne. W telewizji pojawia się coraz więcej seriali mówiących o religii.

„Często są to stacje, które zupełnie nie są kojarzone z konserwatywnym profilem widza, a bywają wręcz nazywane +rozsadnikami liberalnej ideologii+. Tymczasem w niecenzurowanych kanałach kablowych bardzo konkretnie i poważnie mówi się o religii. To właśnie zainspirowało mnie do przeprowadzenia badań, w których chciałem sprawdzić, jak dokładnie w amerykańskich serialach wykorzystywane są motywy religijne” – zaznaczył kulturoznawca, który bada amerykańską popkulturę z naciskiem na tamtejsze seriale.

Efektem jego badań jest książka „Transcendencja i sekularyzacja. Motywy religijne we współczesnych amerykańskich serialach telewizyjnych”. Autor podzielił ją na dwie części, analizując w sumie sześć seriali. W pierwszej części są to produkcje podejmujące wątek bezpośredniej boskiej interwencji tj. ”Joan z Arkadii” („Joan of Arcadia”, 2003-2005), „Ocalić Grace” („Saving Grace”, 2007-2010) oraz „Eli Stone” (2008-2009).

Druga część książki skupia się natomiast na serialach podejmujących kwestie eschatologiczne, które dotyczą spraw ostatecznych: śmierci, końca świata. Przeanalizował w niej takie tytuły jak: „Zagubieni” („Lost”, 2004-2010), „Pozostawieni” („The Leftovers”, 2014-2017) oraz pierwszy sezon „Detektywa” („True Detective”, 2014-).

Badacz przyznaje, że wnioski z tej analizy biegną dwutorowo i pokazują pozornie sprzeczne tendencje. Z jednej strony wszystkie produkcje łączy wyraźne akcentowanie synkretyzmu religijnego i „zwrot ku religii niedenominacyjnej, niewyznaniowej, zwrot ku duchowości, a nie religii”.

„Kiedy w badanych serialach pojawiają się ołtarze czy witraże, zawsze jest tam wiele równorzędnych symboli różnych religii, które sugerują, że oto właściwie wszystkie religijne drogi prowadzą do tego samego, ostatecznego celu” – zaznaczył.

Ale z drugiej strony – jego zdaniem – kiedy spojrzeć na warstwę głęboko symboliczną, okazuje się, że seriale te podążają za judeochrześcijańską wizją rzeczywistości. Pojawia się w nich temat odkupienia, łaski, czasami wizja czyśćca czy temat grzechu, które definiowane są w sposób chrześcijański. „Zatem mimo deklaratywnej synkretyczności i uniwersalizmu, pojawiają się tam wciąż bardzo wyraźne, i jak się wydaje, ważne dla społeczeństwa amerykańskiego, motywy judeochrześcijańskie” – podkreślił autor książki.

Według niego, wytłumaczenia takiego rozdźwięku można szukać poprzez odniesienie do rozróżnienia pomiędzy wartościami odczuwanymi i uznawanymi. Uniwersalizm i synkretyczna religijność byłyby w takim ujęciu normami deklarowanymi, a wartości judeochrześcijańskie – faktycznie realizowanymi przez seriale.

„Wartości deklarowane w tym przypadku byłyby, odwrotnie niż w dobie konserwatywnego rygoru, związane z uniwersalizmem. (…)Natomiast fakt, że faktycznie realizowane są wartości judeochrześcijańskie, może wynikać po pierwsze z tego, że tzw. religia obywatelska w Stanach Zjednoczonych jest oparta na chrześcijańskich fundamentach, a po drugie z faktu, że wielu twórców analizowanych seriali jest chrześcijanami. Możliwe zatem, że właśnie +showrunnerzy+ – czyli nowi autorzy seriali telewizyjnych – wpływali osobiście na kształt tego przekazu i w pewnym stopniu to również ich przekonania uzewnętrzniają się w badanych produkcjach” – ocenił dr Junke.

Badacz podał przykład pierwszego sezonu serialu „Detektyw”, w którym można wyróżnić pozornie sprzeczne tendencje w sposobie opowiadania o motywach religijnych. Z jednej strony w treści serialu jest bardzo wyraźnie wyrażona krytyka religii, ale z drugiej strony – zdaniem badacza – zawiera on gnostycką wizję rzeczywistości, a główny bohater jest postacią mesjańską.

Jego zdaniem, religia ma się całkiem nieźle we współczesnym Hollywood i – jak ocenił – paradoksalnie ma się lepiej, niż w latach, kiedy w telewizji trzymano wyższe standardy obyczajowe. Wtedy to obawiano się dotknąć wielu tematów religijnych, które były trywializowane i uładzone jak np. w serialach „Dotyk anioła” czy „Autostrada do nieba”, które w przeszłości podejmowały motywy religijne.

W jego ocenie, wątki religijne wciąż będą obecne w amerykańskich produkcjach telewizyjnych, bowiem z jednej strony są intrygujące – kościoły, witraże, obrzędowość czy rytuały są atrakcyjne czysto filmowo. Z drugiej strony skłaniają do tego czasy w jakich żyjemy i przemiany w świecie wartości, a często sama otoczka kontrowersyjności może przyciągać wielu widzów do serialu, który potem – jak się okazuje – nie jest wcale obrazoburczy, za to uważnie przygląda się sprawom wiary.

„Nie jest to klasyczny sposób przedstawiania religii, ale moim zdaniem nie zejdzie on szybko z ekranów” – podsumował dr Dawid Junke z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl